A mowa o procedurach nielimitowanych (np. porody) oraz ratujących życie (np. udary lub chemioterapia). Kujawsko-Pomorski Oddział NFZ nie zapłacił jeszcze szpitalom za te, które wykonano w 2010 roku.
A sumy są spore. - Czekamy na zwrot 13 milionów złotych - wylicza Marta Laska, rzeczniczka szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy.
Ostatecznie dyrekcja lecznicy skierowała sprawę do sądu. Podobne kroki podjęli szefowie innych regionalnych szpitali, między innymi Wanda Korzycka-Wilińska, dyrektor bydgoskiego szpitala im. Biziela. - Fundusz nie zapłacił nam ponad dwóch milionów za wykonane w 2010 roku procedury ratujące życie - informuje Kamila Wiecińska, rzeczniczka prasowa szpitala.
Sąd przychylił się do wniosku szpitala. Zapadła decyzja, by NFZ oddał "Bizielowi" pieniądze. - Ale fundusz odwołał się od tej decyzji - mówi dalej Wiecińska.
Szpital do tej pory nie dostał więc zasądzonej sumy. Oczywiście, po drodze kwota zadłużenia urosła, ponieważ NFZ nie zapłacił także za procedury nielimitowane i ratujące życie wykonane w 2011 roku (10,4 mln zł). Taka sama sytuacja dotyczy "Jurasza", któremu za zeszły rok NFZ powinien zapłacić 7 mln zł i choćby szpitala w Grudziądzu (4 mln zł). - Napiszę w tej sprawie do premiera - zapowiada Marek Nowak, szef lecznicy. - Zapytam, czy mogę pobierać opłaty za porody - dodaje.
NFZ uspokaja: - Przedstawiliśmy już propozycje rozliczeń za rok 2010 - informuje Jan Raszeja, rzecznik oddziału. - Mamy nadzieję, że do połowy roku uda nam się rozliczyć również rok 2011.
Dlaczego szpitale muszą walczyć z NFZ? Wygrają? Zapraszamy do dyskusji na forum.
Czytaj e-wydanie »