Wieczory i weekendy - to właśnie wtedy najczęściej dochodzi do aktów przemocy w rodzinie. Bydgoscy policjanci podejmują w tej sprawie średnio dwie interwencje dziennie.
Przeczytaj także:Pobił żonę lub dziecko - może mieć rację
Tylko w ubiegłym roku odebrali ponad 600 zgłoszeń. Jak informuje Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy, w przypadku 550 sprawcami awantur i rękoczynów okazywali się mężczyźni.
Ale rzeczywiste statystyki mogą być znacznie wyższe. Nawet o połowę. Niestety, trudno to jednoznacznie oszacować, ponieważ wiele kobiet nie zgłasza przemocy domowej. Te, które decydują się poprosić o pomoc, nierzadko z niej rezygnują i odwołują zeznania. - Głównym powodem jest strach przed oprawcą - mówi Robert Lubrant, szef ratuszowego zespołu interdyscyplinarnego ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
Na szczęście, jak wskazuje, w ostatnich latach przybyło ofiar, które zgłaszają akty przemocy. Dalszą procedurę rozpoczyna nie tylko policja czy pomoc społeczna (jak było do tej pory). Zrobić to może komisja ds. rozwiązywania problemów alkoholowych, nauczyciele lub służba zdrowia. Oryginał założonej przez te instytucje niebieskiej karty trafia do zespołu Lubranta. - Następnie powoływana jest grupa robocza, skład której tworzą: dzielnicowy, pracownik socjalny i, gdy zajdzie potrzeba, pedagog szkolny - wylicza Lubrant.
Praca zespołu trwa do czasu, aż zagrożenie minie
Maltretowane kobiety mogą również skorzystać z prawa do izolacji oprawcy. Postanowienie o odseparowaniu wydaje sąd. - Od czasu wpłynięcia wniosku, rozprawa powinna się odbyć w ciągu miesiąca - tłumaczy Lubrant.
Izolacji można także zażądać w trybie cywilnym
Niestety, jak wskazuje szef zespołu ds. przemocy w rodzinie, o ile przepisy są w tej kwestii dobre, o tyle ich wykonawstwo nie do końca. - Jedne instytucje potrafią odseparować oprawcę w ciągu doby, inne nie - kwituje Lubrant.
Czytaj e-wydanie »