Marek Pankiewicz choruje od dwunastu lat na stwardnienie rozsiane. Z tego powodu przykuty jest do inwalidzkiego wózka. Mieszka sam, żona zmarła, a dzieci nie ma. Do niedawna mógł opuszczać swoją samotnię. Bo czynna była winda.
- Winda została zamontowana w klatce schodowej dzięki pomocy Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - opowiada Marek Pankiewicz. - Kosztowała trzydzieści pięć tysięcy złotych. Ja wyłożyłem siedem tysięcy złotych, resztę PRFON.
Bydgoszcz: miał dziury w dachu. Jak żyje teraz
Siedem tysięcy złotych to dla rencisty mnóstwo pieniędzy. Taką wysoką cenę zapłacił za wolność, za możliwość opuszczenia mieszkania! Bo przecież nie spodziewał się, że windę, która umożliwiała mu wyjazd na ulicę, ktoś bezmyślnie zniszczy.
- Urządzenie zostało podpalone w biały dzień - opowiada Krystyna Pankiewicz, matka przykutego na wózku. - Niestety, nikt nic nie widział, nie słyszał, choć swąd na klatce był duży, a płomienie buchały do samej góry.
Wcześniej zdarzało się, że windę ktoś uszkodził, na przykład coś odkręcił. Ale to były drobne usterki. I nie unieruchomiły urządzenia. Teraz to dramat!
Marek Pankiewicz jest załamany. Od miesiąca nie może się ruszyć z mieszkania. - Miałem zgłosić się w tym miesiącu na zabiegi rehabilitacyjne, ale nie mogłem wyjechać z bloku - żali się.
Wiadomości z Włocławka
Winda prawdopodobnie może być naprawiona. Ale to kolejny wydatek, na który rencisty nie stać. - Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych mi nie pomoże - mówi. - Dowiadywałem się i akurat na to nie mają pieniędzy. Mogliby pomóc w zakupie nowej windy. Ale mnie nie stać na wyłożenie kolejnych kilku tysięcy.
Blok, w którym mieszka Marek Pankiewicz, należy do Administracji Zasobów Mieszkaniowych. Jest ubezpieczony, ale ubezpieczenie nie obejmuje windy. Odszkodowania więc niepełnosprawny nie dostanie.
Czy w tej sytuacji jest jakieś rozwiązanie? Marek Pankiewicz jest bezradny. - Nie znam jeszcze kosztów naprawy windy - mówi. - Ale mogą one oscylować w granicach kilku tysięcy złotych.
A może ktoś z naszych Czytelników naprawiłby urządzenie?
Czytaj e-wydanie »