32-letnia Joanna (imię zmienione) urodziła pięcioro dzieci. Ani jedno z nią nie mieszka. Zresztą, gdzie miałaby z nimi żyć, skoro jest bezdomna? Dzieci jej odebrano. Starsza czwórka wychowuje się u cioci albo w obcej rodzinie. Gdy Joanna zaszła w ciążę piąty raz, zamieszkała w wolnostojącej, nieczynnej już ubikacji przy ul. Granicznej na Okolu. Dlaczego? Bo do ośrodka ani schroniska iść nie chciała.
Blisko mężczyzny
Chciała za to być blisko swojego faceta. On mieszka z rodzicami przy tej samej ulicy. Nie mogła do nich się wprowadzić, bo za ciasno mają w domu. Zrobiła sobie prowizoryczne łóżko ze starych kołder. Jadła, co ludzie jej ofiarowali. Albo co znalazła.
Przeczytaj także:Bydgoszcz - Pięć osób żyje na osiemnastu metrach kwadratowych
Jej cały dorobek to ciuchy spakowane w kilka reklamówek. Kobieta nigdzie nie pracuje. Jest od lat podopieczną ośrodka pomocy społecznej.
- Zarówno z matką, jak i ojcem dziecka, trudno się nam współpracuje - mówią pracownicy socjalni. Kobieta cierpi na chorobę psychiczną.
Od lat mówi, że chce mieć normalną rodzinę, wychowywać dzieci. Na słowach się jednak kończy. "Opieka" jej pomaga, ale do stosowania antykoncepcji nikt kobiety nie zmusi, bo nie wolno.
Zmiana adresu
Po kolejnej interwencji pracowników socjalnych udało się ją namówić do przeprowadzki. Był styczeń. Na 2 miesiące przed porodem zamieszkała w Bydgoskim Centrum Wsparcia Rodziny przy ul. Dunikowskiego.
Nadal tam przebywa. Z partnerem (ojcem dziecka) utrzymuje kontakt. Niemowlęcia z mamą jednak nie ma.
Maluch niedługo skończy 2 miesiące. Trafił do domu dziecka przy ul. Stolarskiej. Zamieszka w nowym domu. Toczy się sprawa o umieszczenie dziecka w nowej rodzinie.
Czytaj e-wydanie »