W Bydgoszczy nie mają sobie równych. Szczególnie latem, w upalne weekendy. Kiedy na okolicznościowych imprezach atmosfera się rozluźnia, Iness jest zapraszana nawet na kilka różnych pokazów jednego dnia.
- Pamiętam pewną szczególną sobotę - mówi Iness. Filigranowa dziewczyna z wielkimi brązowymi oczami splata ręce, jakby w lekkim zakłopotaniu. - Miałam aż osiem zleceń jednego wieczora. Ale po tym byłam wykończona.
Na pierwszy rzut oka Iness i Fabian (proszą, żeby nazywać ich pseudonimami artystycznymi; tak też przedstawiają się klientom) nie różnią się niczym od zwykłego małżeństwa. Małżeństwa - co warto zaznaczyć - z kilkunastoletnim stażem.- Robimy zakupy, załatwiamy sprawy w urzędach. Wszystko w normie. Proza życia - zapewnia Fabian uśmiechając się.
Przeczytaj także: Walentynki 2012. Tylko miśki i czekoladki? Nie, bardzo popularne są akcesoria z sex shopów!
Z tą tylko różnicą, że moi rozmówcy mają wyjątkową pracę. Zawód, który - jestem przekonany - nie wszystkim małżonkom mieści się w głowach.
Iness już nie występuje w dyskotekach. Woli kameralne imprezy. Ma jedną zasadę - tańczy tylko dla facetów: - Nie wystąpiłabym na imprezie lesbijskiej, to nie dla mnie.
Nie rozbierają się dla niepełnoletnich. - To problem zwłaszcza na "osiemnastkach" - mówi Fabian. - Zawsze pytamy, czy wszyscy goście są dorośli - dodaje Iness. - Jeśli nie, prosimy o wyjście z imprezy.
To ważne, bo zarówno Fabian, jak i Iness idą na całość w swoich pokazach. - Robimy pełen striptiz - tłumaczy tancerz. - Jeśli nie wszyscy widzowie skończyli 18 lat, to Iness tańczy tylko topless.
Więcej tylko w piątkowej "Gazecie Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »