Zaczęło się od rutynowego sprawdzenia dokumentów. To wtedy okazało się, że z kasy były wyprowadzane pieniądze. Teraz wiadomo, o jaką sumę chodzi. To aż 690 tys. zł.
Wiadomo już, że pieniądze wyprowadzano poprzez fałszowanie dokumentów. Śledztwo trwa. Burmistrz Paweł Toczko, który złożył na podejrzewaną o malwersacje księgową doniesienie na policję, zapowiada kolejną kontrolę w biurze oświaty. Tym razem będzie dotyczyć przechowywania dokumentów. - Przygotowujemy też procedury, które pozwolą jednostce normalnie funkcjonować - mówi Toczko.
Na razie w oświacie jest pełniący obowiązki księgowego, ale wkrótce zostanie ogłoszony konkurs na to stanowisko. - Z naszą główną księgową staramy się wyprowadzić sytuację na prostą - dodaje Toczko. - Mogę jedynie powiedzieć, że proceder wyprowadzania pieniędzy trwał od 2003 do 2012 r.
Już wiadomo, że w księgowości zostanie wprowadzony taki sam system komputerowy jak w urzędzie, co ma usprawnić kontrolę nad finansami.
Czy ktoś jeszcze zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, nie wiadomo. - Czekamy na wyniki policyjnego śledztwa - dodaje Toczko.
To szósta afera finansowa ujawniona w ciągu kilku miesięcy w gminie. Ponad miesiąc temu z pracy wyleciała księgowa z domu kultury, gdzie audytor urzędu znalazła nieprawidłowości - nieścisłości w rozliczeniach księgowych.
Okradła kasę pracowników oświaty. Teraz ją oddała czy znów oszukała?
A wysyp afer zaczął się od sprawy pocztowca z Sypniewa, zwanego przez mieszkańców Mojżeszem, który obiecywał, że ulokuje pieniądze w Banku Pocztowym na bardzo wysoki procent. Po drodze trafiło się dwóch nieuczciwych ajentów banku oraz przekręty w kasie zapomogowo-pożyczkowej pracowników oświaty i urzędu miejskiego.
Pozostaje pytanie, jak z kasy urzędu mogło zniknąć prawie 700 tys. zł. I nikt tego do tej pory nie zauważył...
Czytaj e-wydanie »