Ujawnienie tzw. taśm Serafina wywołało burzliwą dyskusję na temat nepotyzmu, zatrudniania pociotków i partyjnych kamratów.
Czy te nagrania zadziałają jak katharis? Nie sądzę. Zasada "teraz k...wa my" za bardzo wrosła w nasze potylice i kulturę polityczną. Można to zaobserwować zarówno na szczeblu centralnym jak i lokalnym - choćby w Grudziądzu.
Nazywa się Kłopotek. Andrzej Kłopotek. Jest bratem TEGO Kłopotka
Debata o zatrudnianiu politycznych kompanów jest potrzebna, ale obawiam się, że jej efektem może być pomieszanie pojęć. Może stać się tak, że z czasem zaczniemy nazywać nepotyzmem każdy przypadek, w którym ktoś ze znajomych dostał pracę.
Pomyślmy: co jest złego w tym, że zatrudniamy - dajmy na to - naszego kuzyna, który okazał się najlepiej przygotowanym kandydatem? Przecież to, że akurat jest z nami spokrewniony, nie powinno mu zamykać drzwi do kariery.
Zatem: powinniśmy walczyć z zatrudnianiem nieprzygotowanych, partyjnych działaczy, ale nie powinniśmy wylewać dziecka z kąpielą.
Co Państwo na to? Zapraszamy do dyskusji.
Czytaj e-wydanie »