To był moment - mówi Zdzisława Skórczewska, która jest pielęgniarką w Domu Dziecka w Małej Cerkwicy. - Usłyszałam lekki świst i chwilę później dzieci do mnie przybiegły, że dach nam zwiało.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Dom Dziecka leży w najwyższym punkcie we wsi. Oprócz placówki ucierpiała tylko jedna stodoła. Wichura trwała dwie minuty, nie dłużej. - Zawiało krótko, ale mocno - potwierdza spotkany na ulicy Wojciech Budzyński. - Teraz taka dziwna pogoda, że człowiek nie wie, czego się można spodziewać.
W domu dziecka też przecierano oczy ze zdumienia, kiedy po dwóch minutach papa z dachu zwisała wzdłuż budynku. Część leżała na ziemi. prawdopodobnie wessała ją trąba powietrzna. A na zewnątrz zaledwie lekko pokropił deszcz.
- Przyszła wielka chmura, lekko pokropiło, zrobiło się ciemno i wychowawcy powiedzieli, żeby złożyć namioty - opowiada pani Zdzisława. - Dzieci weszły do domu i wtedy właśnie papa została zrzucona przez wiatr na podwórko. A gałęzie drzewa były odgięte o 45 stopni.
Wokół latało ocieplenie z dachu. - Jak dobrze, że opiekunowie zorientowali się, że coś jest nie tak i szybko zabrali dzieci do domu - dodaje pani Zdzisia. - Gdyby taki mały czteroletni Bartek dostał takim styropianem, to mógł zginąć.
Natychmiast na miejscu zjawili się strażacy. - Wyjechałam z Małej Cerkwicy w momencie, kiedy składano namioty - mówi Beata Lida, dyrektorka Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej z Więcborka, której Cerkwica jest filią. - Dostałam informację, że wiatr zrzucił nam dach. Myślałam, że to żart, bo przecież przed chwilą tam byłam, ale zaraz przyszedł sms ze zdjęciem.
Placówka jest ubezpieczona, a ubezpieczyciel pozwolił na naprawę uszkodzeń natychmiast, po to, żeby nie doszło do dalszych szkód. Dziś od rana czekano na firmę, która ma położyć na dachu papę i ocieplenie.
- Wszystkie placówki powiatowe są ubezpieczone, więc nie musimy się martwić o koszty naprawy - mówi Lida. - Serdeczne podziękowania dla strażaków, którzy zadziałali błyskawicznie. Najpierw przyjechał jeden samochód, a za nim natychmiast drugi.
Podnośnik nie miał problemu, żeby wjechać na podwórko, a strażacy uwinęli się z robotą bardzo szybko.
Dzieci znajdowały się w świetlicy i nie mogły wychodzić, bo na zewnątrz pracowali strażacy, którzy założyli na dachu wielką płachtę. Dziś od rana wychowankowie przebywali na plaży, bo oczekiwano na robotników do naprawy dachu. A jest co robić, bo z dachu spadło 3/4 papy.
W całym powiecie w poniedziałek strażacy nie mieli żadnych zgłoszeń. Oprócz dachu na Domu Dziecka nic nie ucierpiało. Świadkowie widzieli wielką chmurę, która wisiała nad gminą Kamień i skierowała się w stronę Więcborka. przez moment było ciemno, ale najprawdopodobniej trąba przeszła wysoko, nie powodując znaczniejszych szkód.
Czytaj e-wydanie »