Szkoła marzeń? - To nie takie proste - przyznają licealiści z toruńskiej "czwórki", ale już po chwili do głowy przychodzi im sporo pomysłów. - Przede wszystkim szkoła nie może zabierać nam całego czasu - mówi Kacper Drozdowski, od września uczeń IIe, a także świeżo upieczony szachowy mistrz Europy do lat 16.
Szachy w programie nauczania? -- śmieje się Kacper. - Na takie rzeczy powinien być czas po lekcjach, a z tym właśnie jest problem. Przez nadmiar nauki nie mamy kiedy rozwijać zainteresowań.
Tego samego zdania jest Daniel Dębowski również z IIe, którego denerwuje wkuwanie "pod klucz". - Uczymy się nie po to, żeby coś wiedzieć, tylko żeby mieć dobry wynik na testach - mówi. - Przykład? Języki obce. Na angielskim wkuwamy konstrukcje gramatyczne, a za granicą nie będziemy umieli się dogadać.szkole nie zdobywamy praktycznej wiedzy, którą będziemy mogli wykorzystać w życiu.
Czytaj też: Jaś idzie do szkoły. Z hardą miną, na luzie!
Potwierdza to Joanna Krysiak z Gimnazjum nr 11. - Zamiast słuchać tyle o średniowieczu, chciałabym mieć więcej historii współczesnej - twierdzi gimnazjalistka. - Jeśli zechcę dowiedzieć się czegoś o zamierzchłej przeszłości, sprawdzę w internecie. Wolę orientować się w tym, co mnie otacza.
Ania Szychulska, też z "jedenastki", tylko potakująco kiwa głową: - Po co na matematyce uczymy się, kiedy w kolejnym roku wypada Wielkanoc? Wystarczy zajrzeć w kalendarz!
Uczniowie z Torunia z lekką zazdrością spoglądają na rówieśników z innych krajów.polski grunt chętnie przenieśliby kilka rozwiązań, które sprawdziły się na Zachodzie. Przykład. -zamiast książek - mówią chórem gimnazjalistki. - To duża oszczędność. Nasza edukacja kosztuje więcej niż w przyszłości będziemy w stanie zarobić. Po co każdego roku wydawać pieniądze na książki? Tablety są wygodniejsze w użyciu, pozwalają korzystać z rozmaitych aplikacji. I dźwigania byłoby mniej.
Kacper Drozdowski wspomina natomiast dwa lata spędzone w holenderskiej podstawówce: - Kiedy na biologii uczyliśmy się o budowie zwierząt, nie siedzieliśmy z nosem w książkach, tylko jechaliśmy na farmę. Chemia odbywała się w laboratorium. Nie było też zadań domowych. Tak powinna wyglądać szkoła marzeń.
Jacy byliby nauczyciele w idealnej szkole? -cierpliwi, ludzcy - mówią dziewczyny z "jedenastki". - Tacy, którzy wiedzieliby, że nie jesteśmy cyborgami i czasem możemy o czymś zapomnieć.
Uczniom nie brakuje także całkiem przyziemnych marzeń: szafki, szersze korytarze, przerwy wydłużone kosztem lekcji. -i żeby nie było dziennika elektronicznego - postulują Zosia Wodzyńska i Mikołaj Andruchowicz z IV LO. - To niepotrzebny stres i dla nas, i dla naszych rodziców.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »