Było poniedziałkowe przedpołudnie. Potężny skwar. Zakończyły się właśnie uroczystości z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Andrzej Topczewski szedł ulicą Magazynową w kierunku Solanek. Nagle poczuł się słabo. Chciał oprzeć się o znak drogowy. Nie zdążył.
- Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłem. Leżałem twarzą na betonie. Nagle podbiegła do mnie grupka młodzieży. Podnieśli mnie i przenieśli w cień, na murek. Chcieli dzwonić na pogotowie, ale zacząłem już się czuć lepiej. Poprosiłem, by tego nie robili. Dali mi swoją colę. Nie chcieli za to ani grosza - opowiada pan Andrzej.
Czytaj też: "Nie zastanawiałem się ani chwili". Marek Wojtkowiak uratował tonącą kobietę
Najprawdopodobniej nie nagłośniłby tej sprawy i wspaniałej reakcji młodzieży, gdyby nie zdarzenie, które spotkało go niedawno w Częstochowie. - Zasłabłem. Leżałem na chodniku. Prosiłem przechodniów o pomoc. Wszyscy mijali mnie bez słowa. Myśleli, że jestem pijany. A ja jestem poważnie chory - wspomina.
Dlatego też mimo iż mieszka w Strzelnie i ma poważne problemy z poruszaniem się, wczoraj raz jeszcze odwiedził Inowrocław. Przyszedł do II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Konopnickiej, gdzie uczą się jego wybawiciele z klasy III b: Joanna Chromińska, Mateusz Kożanowski, Patryk Chruściński i Marcin Katulski. Gdy dyrektor dowiedział się o wszystkim, zwołał apel. Publicznie pochwalił swoich uczniów za wspaniałą postawę, a pan Andrzej raz jeszcze im podziękował. Licealiści nagrodzili ich oklaskami.
Joasi wczoraj nie było w szkole. Pozostali członkowie bohaterskiej grupy byli zupełnie zaskoczeni tą sytuacją.
- Nie zrobiliśmy nic nadzwyczajnego. Zachowaliśmy się tak, jak każdy powinien się zachować w naszej sytuacji - przekonuje Patryk Chruściński, a Mateusz Kożanowski dodaje: - Każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji. Gdybym stracił przytomność, też oczekiwałbym od kogoś pomocy.
Wychowawczyni klasy Izabella Zacharczyk jest dumna ze swoich uczniów.
- Gdyby to były dawne czasy, uznałabym, że zachowali się normalnie. W dzisiejszych czasach muszę to uznać za zachowanie nadzwyczajne. Tyle przecież słyszy się o młodzieży, która lekceważy problemy innych. Nasi uczniowie zachowali się super. Nie spodziewałem się, że mają aż tak dobre serca. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa - wyznaje.
Podobnego zdania jest Danuta Zybała, wicedyrektor szkoły. - Kształtujemy pewne postawy, w tym wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka. Uczniowie udowodnili, że to co do nich mówimy nie leci w powietrze. To wspaniały przykład dla innych.
Pan Andrzej postanowił jeszcze przez chwilę pozostać w szkole. Usiadł w ostatniej ławce i przysłuchiwał się, jak Izabella Zacharczyk prowadzi zajęcia z matematyki.
Czytaj e-wydanie »