Nie mówił o pancernej brzozie i gruzińskich dokonaniach brata, lecz o gospodarce i finansach państwa. Bo rzeczywiście dawno nie czytałem analiz w jakiej właściwie Polska jest kondycji, na co nas stać, ile wyrzucamy w błoto i co zrobić?
Przeczytaj także: "Na gorąco". Zmasowany atak prawicowych mediów, czyli proletariusze łączcie się!
Rękawicę rzuconą przez prezesa PiS podjął wczoraj minister finansów Jacek Rostowski. Trudno mi odnieść się do wiarygodności obu panów, bo nie jestem ekonomistą. Puściłem mimo uszu złośliwości o zabawach kalkulatorem przez lidera opozycji. Ale jedno jest budujące - ONI zaczynają mówić o gospodarce!
Jedno uderzyło mnie w wystąpieniu Rostowskiego. Minister chce debaty gospodarczej z PiS, ale zamierza dyskutować... wyłącznie z Kaczyńskim. Bił się w piersi, że "nie utrudni debaty" prezesowi, który nie ma ekonomicznego wykształcenia.
Cóż to oznacza? Ano to, że minister nie chce starcia fachowców, tylko publicznego ośmieszenia lidera opozycji. Żenujące to, jak na ministra i absolwenta London School of Economics.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców