Jedną z reakcji na prasowe publikacje o okrągłym stole było wczoraj oburzenie sympatyków Stowarzyszenia Pomagamy Polonii. Na to, że mało kto zauważył ich inicjatywę "pojednania zwaśnionych stron". Przyszła późno, nie tylko w trakcie spotkania, ale również na przestrzeni miesięcy a może i kilku lat.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Poważne groźby
Podczas emocjonalnego spotkania w ratuszu prezydent Rafał Bruski napomknął o obelgach i pogróżkach kierowanych w stronę jego i Sebastiana Chmary, na stronach prowadzonych przez kibiców i internetowych forach. - Proszę się nie uśmiechać - zwrócił się bezpośrednio do przedstawicieli SPP. - To groźby, które traktuję bardzo poważnie.
Nie trzeba przeglądać stron i czytać internetowych dyskusji, by przekonać się, jak zła atmosfera wytworzyła się wokół klubu. Można posłuchać tych, którzy w Polonii pracowali.
- Nie mogłem spokojnie przejść z toru do parkingu, bo kibice z trybun rzucali śrubkami, kamieniami. Wyzywali od ubeków i złodziei - kilka dni temu wspominał na naszych łamach Leszek Tillinger. - W drodze do budynku klubowego, wzdłuż płotu ogradzającego parking, wielokrotnie wylewali na mnie piwo. Takie rzeczy w Bydgoszczy wcześniej nie miały miejsca. Nie na żużlu.
Czytaj też: Po Żużlowym Okrągłym Stole - mało konkretów, wiele oskarżeń [szczegóły]
I kolejna: - Byłem zdziwiony postawą kibiców po meczu z Włókniarzem. Pod bramą parkingu wykrzykiwali wtedy różne rzeczy na mój temat. Żal było słuchać - opowiadał Robert Sawina, menedżer Polonii. - To w części byli ci sami "kibice", którzy opluwali mnie i kopali w mojego busa, kiedy jeszcze w roli zawodnika, miałem słaby sezon. Niewiele rozumieli. Nie pamiętali też, że rok wcześniej prawie nosili mnie na rękach, bo miałem sezon życia. Teraz też zapomnieli o wygranych z Gorzowem czy Toruniem. I krzyczeli: "Sawina oddaj za bilet" i inne przykre rzeczy. Nie wiem skąd taka złość i frustracja, ale ja się na takie zachowania nie godzę. Kiedy startowałem w Szwecji mieliśmy wsparcie od kibiców. Jak szło źle, był doping. Tam zawodnik, człowiek, zawsze był szanowany. W Polsce, w każdym klubie znajdą się ludzie, którzy nie potrafią docenić pracy drugiej osoby. A ja przecież robiłem wszystko co mogłem dla dobra Polonii.
Wiele do powiedzenia w tej sprawie miałby pewnie Marian Dering, może i Jacek Wojciechowski. Również zawodnicy, którzy odchodzili z Polonii z różnych (najczęściej finansowych) powodów. I kilku sponsorów, którzy czwartkowym wystąpieniem kilku osób, mieli prawo poczuć się dotknięci.
Czas działać
Dlatego propozycję pojednania wystosowaną przez przedstawicieli SPP trzeba przyjąć z zadowoleniem. Może kiedy każdy sponsor, kolejny prezes, słaby zawodnik czy trener przestaną wzbudzać tyle negatywnych emocji, znajdzie się więcej ludzi, którzy chcieliby by logo ich firmy było kojarzone z Polonią i jej kibicami.
Pomysł SPP trzeba traktować jako godny zainteresowania. Bo innego konkretnego planu naprawczego na razie stowarzyszenie nie przedstawiło. Powrót teamu Gollobów czy nowy stadion, to życzenia, a nie propozycje.
**[Bydgoszcz - Wiadomości
](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/section?Category=BYDGOSZCZ01)**
Czytaj e-wydanie »