Akcja bydgoskiego oddziału Kongresu Nowej Prawicy wydaje się nabierać rozpędu. Pomysł likwidacji straży miejskiej spotyka się z coraz szerszym poparciem.
Politycy partii Janusza Korwin-Mikkego uzasadniając swoją inicjatywę podnoszą m.in. argumenty ekonomiczne. Utrzymanie straży miejskiej kosztuje rocznie bydgoskich podatników prawie 14 milionów złotych. Mundurowi "odwdzięczają" się natomiast mandatami, które mają przynieść miastu w tym roku wpływy w wysokości 3 mln zł. Pieniądze zaoszczędzone dzięki likwidacji straży miejskiej, Nowa Prawica chciałaby przeznaczyć na dofinansowanie policji oraz spłatę zadłużenia miasta.
Przeczytaj również: Bydgoszczanie mają dość straży miejskiej. Są za likwidacją
- W tej chwili mamy już około 8 tysięcy ważnych podpisów, czyli takich, które zweryfikowaliśmy - mówi Piotr Najzer, prezes bydgoskiego oddziału KNP. - Wszystko idzie zgodnie z planem, a nawet muszę przyznać, że jesteśmy mile zaskoczeni rozmachem, jaki przybrała akcja. Zgłasza się do nas bardzo dużo osób, które deklarują pomoc w zbiórce podpisów. W tej chwili pomagają nam m.in. kierowcy MZK, taksówkarze oraz właściciele lokali gastronomicznych w okolicach Starego Rynku. Niedawno uruchomiliśmy także całodobowy punkt zbierania podpisów przy parkingu przy ul. Grzymały-Siedleckiego.
(fot. archiwumGP /Leszek Górny / Andrzej Muszyński)
Strażnicy są brani "na celownik" także przez innych polityków. Interpelację w sprawie zakresu ich obowiązków kierowała do Ministra Spraw Wewnętrznych bydgoska posłanka SLD Anna Bańkowska. Z udzielonej niedawno odpowiedzi wynika, że zmianę priorytetów działalności straży miejskiej oraz jej wizerunku może zapewnić jedynie właściwa polityka danej Rady Miasta oraz prezydenta.
Ostatnio otwarcie o potrzebie reformy straży miejskiej wypowiadali się także bydgoscy działacze Solidarnej Polski. Ugrupowanie otwarcie nie przyłączyło się do inicjatywy Nowej Prawicy, ale jego politycy zaznaczyli, że w wypadku, gdy miasto nie podejmie rozmów w sprawie reform, to poprą pomysł zlikwidowania straży miejskiej.
Bydgoski oddział Kongresu Nowej Prawicy ma jeszcze około półtora miesiąca na zebranie 30 tys. ważnych podpisów. Jeśli działaczom się to uda, to zgodnie z ustawą, urząd miasta będzie zobligowany do przyjęcia wniosku i przeprowadzenia referendum.