Gdy tylko dostanę emeryturę, 1450 zł miesięcznie, od razu płacę wszystkie rachunki - mówi Halina Kownacka z Gniewkowa koło Inowrocławia.
Pani Halina jest wdową, mieszka z bezrobotnym synem w dwupokojowym mieszkaniu. - Na rachunki wydaję 900 zł miesięcznie, na życie zostaje mi zaledwie 550 zł. Jeszcze pięć lat temu odkładałam pieniądze. Miałam nawet 10 tys. zł oszczędności, ale skurczyły się. W miesiącach, gdy przychodzi rachunek za prąd, czasami muszę sięgnąć po zaskórniaki.
Koszty życia cały czas tylko rosną, co potwierdza najnowszy raport Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy. Urząd wziął pod lupę nasze dochody i wydatki. Miesięcznie na jedną osobę, w przeciętnej kujawsko-pomorskiej rodzinie, przypada 1108 zł, podczas gdy na podstawowe potrzeby wydajemy po 922 zł. Czyli, zupełnie jak pani Halinie z Gniewkowa, nawet statystycznemu mieszkańcowi regionu, zostaje niewiele pieniędzy, które może odłożyć na czarną godzinę.
Biznes daje mniej zarobić
US twierdzi też, że w 2011 roku (w porównaniu z rokiem wcześniej) zwiększył się udział w dochodach mieszkańców województwa ze świadczeń z ubezpieczeń społecznych i pracy najemnej, a zmniejszył z rolnictwa i własnego biznesu.
To, że własny biznes przestał być dochodowy nie dziwi Andrzeja Sadowskiego, eksperta z Centrum im. Adama Smitha: - Polacy wolą pracę na etacie, wtedy mają gwarancję, że pensja wpłynie na konto zawsze tego samego dnia miesiąca. W przypadku własnej firmy trzeba zaś zarobić każdą złotówkę. I to nie tylko dla siebie, ale też, by podzielić się z ZUS i fiskusem. Do tego dochodzi mnóstwo innych kosztów. Niektórym więc na plusie zostaje naprawdę niewiele.
Interes kręci się jednak na pewno w prywatnych przychodniach i aptekach. Przez rok wydatki na zdrowie mieszkańców regionu wzrosły o 7,6 proc., w tym na same artykuły farmaceutyczne o 6,2 proc. - Sektor medyczny, obok informatycznego, to teraz najlepiej rozwijająca się branża w Polsce - twierdzi Piotr Kuczyński, główny ekonomista Domu Inwestycyjnego Xelion. - Kwitnie i patrząc na to, co dzieje się w publicznej służbie zdrowia, temu sektorowi jeszcze przybędą grube miliony.
Przeczytaj również: Ciekawe zawody: Bloger. Człowiek, który zarabia na wpisach
Nie jemy ryb! Dlaczego?
Cały czas najwięcej pieniędzy wydajemy jednak na towary i usługi konsumpcyjne, w tym żywność i rachunki.
Jemy więcej np. masła oraz napojów mlecznych i jogurtów. Najbardziej zmniejszyło się natomiast spożycie ryb, cukru oraz pieczywa. - To duży błąd, ale Polacy nie doceniają ryb, spożywają średnio po 13 kilogramów rocznie, a na przykład Norwedzy ponad 40 kilogramów - twierdzi Ryszard Abramczyk, prezes firmy Abramczyk w Bydgoszczy (firma ma 25 procent udziału w polskim rynku mrożonek rybnych). - To jest bardzo zdrowe mięso!
A dlaczego jemy coraz mniej pieczywa? Grzegorz Nowakowski, dyrektor Instytutu "Polskie Pieczywo" twierdzi, że zmieniły się nawyki żywieniowe, w tym zwiększyła rola produktów gotowych i przetworzonych: - Ciągle są też powielane błędne przekonania na temat właściwości pieczywa, choć to nadal podstawa w Piramidzie Zdrowego Żywienia. Pieczywo jest wypierane przez "substytuty".
Podobnie cukier, również nie jest "na czasie". Ma opinię niezdrowego i tuczącego produktu i także zastępują go inne artykuły, choćby słodziki.
Zmalały również wydatki na edukację: - Uczelnie kształcą bezrobotnych magistrów, dziś ten tytuł nie gwarantuje już zdobycia pracy, a tym bardziej po kierunkach humanistycznych - komentuje Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. - W tej sytuacji szkoda inwestować w wieloletnią naukę, skoro w zawodówce można szybciej zdobyć konkretny i potrzebny fach.
