- Zaskoczył cię wypadek biskupa Jareckiego?
- Wiedziałem, że problem alkoholu dotyka nie tylko księży, ale i biskupów, ale byłem zaskoczony. To smutne i gorszące.
- Koledzy z kurii powinni powiedzieć: idź się leczyć?
- Oczywiście! To jedyna droga wyjścia z alkoholizmu. Nie wszyscy, którzy poddają się terapii, zrywają z alkoholem.
Przeczytaj również: Pogrzeb po pijanemu, czyli wyznania księży alkoholików
- Dlaczego księża to zawód podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o alkohol?
- Specjaliści terapeuci mówią, że to powołanie publicznego zaufania, jak nauczyciel, lekarz, prawnik, dziennikarz. Biorą na siebie problemy innych, są pod dużą presją opinii publicznej, mediów. Nauka religii w szkole też nie jest lekka. Od księży wymagamy, żeby byli najlepszymi spowiednikami, kaznodziejami, mieli świetne kontakty z młodzieżą i starszymi. Chcemy, żeby to były chodzące ideały. Pewnie dobrze, że stawiamy duże wymagania, ale to chyba niemożliwe, żeby we wszystkim byli najlepsi. I jeśli trafi to na osobę o słabszej konstrukcji psychicznej, to szuka ucieczki - np. w alkoholu. Niektórzy twierdzą, że kapłaństwo wcale nie jest powodem do picia.
- Jesteś zwolennikiem twierdzenia księdza Wiesława Kondratowicza (pod Pleszewem prowadzi ośrodek dla trzeźwiejących księży), że kapłani trzeźwieją w swoim towarzystwie?
- Ksiądz Kondratowicz ma swoje racje, które rozumiem. Inni twierdzą, że ksiądz powinien trzeźwieć wśród świeckich. W ośrodku księdza Kondratowicza duchowni mają terapię także ze świeckimi. A co jest ważne i do czego mnie przekonał jest to, że uczy on księży alkoholików, jak mają później żyć w swoim środowisku. Przecież ludzie pamiętają księżom ich wpadki, a nawet jeśli zmienią parafię, to również dla niego jest to ciężar. Oni czują, że sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu. Zawiedli. Księżom w ich ośrodku łatwiej pokonać własny wstyd.
Zobacz też: Jechał na bani i przyznał się. Dziwne!
- Problem będzie narastać czy maleć?
- Nie jestem futurologiem. 10 proc. duchownych będzie pić za dużo, tak jak teraz. Natomiast wszyscy liczymy na to, że środowisko kościelne będzie inaczej na to reagować. Może z większą śmiałością powiedzą biskupowi czy przełożonemu w zakonie, żeby się leczyli. Liczę też na większą solidarność wśród kapłanów. Kiedy zauważą, że kolega za dużo pije, powinni życzliwie powiedzieć: musisz coś z tym zrobić.