https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Problem alkoholu dotyka nie tylko księży, ale i biskupów

Rozmawiał Roman Laudański
Stanisław Zasada, autor książki "Wyznania księży alkoholików”
Stanisław Zasada, autor książki "Wyznania księży alkoholików” archiwum GP
Duchowni będą pić za dużo, tak jak teraz. Liczymy na to, że środowisko kościelne będzie inaczej na to reagować - mówi Stanisław Zasada, autor książki "Wyznania księży alkoholików".

- Zaskoczył cię wypadek biskupa Jareckiego?
- Wiedziałem, że problem alkoholu dotyka nie tylko księży, ale i biskupów, ale byłem zaskoczony. To smutne i gorszące.

- Koledzy z kurii powinni powiedzieć: idź się leczyć?
- Oczywiście! To jedyna droga wyjścia z alkoholizmu. Nie wszyscy, którzy poddają się terapii, zrywają z alkoholem.

Przeczytaj również: Pogrzeb po pijanemu, czyli wyznania księży alkoholików

- Dlaczego księża to zawód podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o alkohol?
- Specjaliści terapeuci mówią, że to powołanie publicznego zaufania, jak nauczyciel, lekarz, prawnik, dziennikarz. Biorą na siebie problemy innych, są pod dużą presją opinii publicznej, mediów. Nauka religii w szkole też nie jest lekka. Od księży wymagamy, żeby byli najlepszymi spowiednikami, kaznodziejami, mieli świetne kontakty z młodzieżą i starszymi. Chcemy, żeby to były chodzące ideały. Pewnie dobrze, że stawiamy duże wymagania, ale to chyba niemożliwe, żeby we wszystkim byli najlepsi. I jeśli trafi to na osobę o słabszej konstrukcji psychicznej, to szuka ucieczki - np. w alkoholu. Niektórzy twierdzą, że kapłaństwo wcale nie jest powodem do picia.
- Jesteś zwolennikiem twierdzenia księdza Wiesława Kondratowicza (pod Pleszewem prowadzi ośrodek dla trzeźwiejących księży), że kapłani trzeźwieją w swoim towarzystwie?
- Ksiądz Kondratowicz ma swoje racje, które rozumiem. Inni twierdzą, że ksiądz powinien trzeźwieć wśród świeckich. W ośrodku księdza Kondratowicza duchowni mają terapię także ze świeckimi. A co jest ważne i do czego mnie przekonał jest to, że uczy on księży alkoholików, jak mają później żyć w swoim środowisku. Przecież ludzie pamiętają księżom ich wpadki, a nawet jeśli zmienią parafię, to również dla niego jest to ciężar. Oni czują, że sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu. Zawiedli. Księżom w ich ośrodku łatwiej pokonać własny wstyd.

Zobacz też: Jechał na bani i przyznał się. Dziwne!

- Problem będzie narastać czy maleć?
- Nie jestem futurologiem. 10 proc. duchownych będzie pić za dużo, tak jak teraz. Natomiast wszyscy liczymy na to, że środowisko kościelne będzie inaczej na to reagować. Może z większą śmiałością powiedzą biskupowi czy przełożonemu w zakonie, żeby się leczyli. Liczę też na większą solidarność wśród kapłanów. Kiedy zauważą, że kolega za dużo pije, powinni życzliwie powiedzieć: musisz coś z tym zrobić.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska