Krystyna Janda była gościem Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest, na którym odebrała specjalnego Złotego Anioła za niepokorność twórczą. Zagrała również monodram "ShirleyValentine", na który bilety rozeszły się w ciągu godziny.
Na spotkanie z aktorką przybyły tłumy jej fanów. - Uwielbiam Krystynę Jandę, bardzo odpowiada mi jej ekspresja, to urodzona aktorka - zachwycała się Anna Oleksy z Torunia.Wtórowała jej Beata Madej: - To nie tylko wielka osobowość, ale też człowiek "bez wieku" - wciąż piękna i elegancka.
Zobacz również: Nagroda dla Geraldin Chaplin na 10. Festiwalu Filmowym Tofifest [zdjęcia]
W szkole teatralnej przez przypadek
Krystyna Janda nie zawiodła publiczności - z ujmującą szczerością i dowcipem opowiadała o początkach kariery, pracy u Andrzeja Wajdy i swoich działaniach teatralnych. Dziś gra ok. 300 spektakli rocznie, w bieżącym repertuarze ma 9 różnych ról. - Każdy wieczór zaczyna się tak samo: przychodzę do garderoby, wiem, że czeka mnie ogromny dwugodzinny wysiłek emocjonalny i mówię sobie: "Nie, dzisiaj na pewno nie wyjdę. Dość mam tego gnania" - przyznała aktorka. - A potem wchodzę na scenę i w ciągu dwóch minut zapominam o wszystkim. Magda Umer żartuje, że nogi trzęsą mi się z rozkoszy, tylko jak stoję na scenie.
Krystyna Janda zapewnia, że do szkoły teatralnej trafiła przez przypadek: - Poszłam z koleżanką, która chciała zdawać na aktorstwo, do poradni dla kandydatów. Wizyta skończyła się tak, że Aleksander Bardini zainteresował się mną, a nie koleżanką. Pewnie dlatego, że zrobiłam awanturę o to, że musiałyśmy czekać na wejście jak w jakiejś przychodni. Poprosił, żebym coś powiedziała z pamięci, a że nic nie znałam, kazał pokazać mi nogi. Stwierdził, że są niezłe i że mogę zdawać na aktorstwo.
Janda żartowała, że to właśnie długie nogi i bardzo krótka mini przyczyniły się do jej sukcesu na egzaminie wstępnym. - Prof. Łapicki, który siedział w komisji, był bardzo czuły na kobiece nogi - wspominała. - Poza tym tekst, który zaprezentowałam, był dość wyrazisty. Proszę sobie wyobrazić, jak ja przed tą komisją złożoną z samych szacownych profesorów zaczynam recytować: "Stachu, ja cię tak upieszczę...".
Czytaj też: Maria Peszek wystąpi w Toruniu
"Nie ma na świecie ważniejszej sprawy niż miłość"
Andrzej Wajda, po zdjęciach próbnych do "Człowieka z marmuru" miał powiedzieć o niej: "To najzdolniejszy chłopiec, z jakim zetknąłem się od czasów Zbyszka Cybulskiego". - Andrzej Wajda lubi żartować - śmiała się laureatka ZłotegoAnioła. - Pierwszy raz widział mnie na próbie przedstawienia "Portret Doriana Grey'a", gdzie grałam chłopca - tytułową postać. Do "Człowieka z marmuru" zaangażował mnie, bo przypominałam mu Agnieszkę Osiecką, dla której ta rola była napisana.
Krystyna Janda opowiedziała również o okolicznościach, w jakich powstało kultowe "Przesłuchanie", które przyniosło jej Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. W momencie wybuchu stanu wojennego, do nakręcenia została już tylko jedna scena. Udało się to zrobić tylko dlatego, że gdy wojsko i milicja plombowały kamery i konfiskowały taśmy, sprzęt, którym realizowano "Przesłuchanie", był w... szpitalu, gdzie nagrywano scenę porodu.
Aktorka opowiedziała także o swoim ostatnim monodramie "Danuta W.", opartym na wspomnieniach Danuty Wałęsy: - Przed premierą byłam sparaliżowana, a jak zobaczyłam prezydenta Lecha Wałęsę, zamarłam. Poszłam porozmawiać z nim przed spektaklem i powiedziałam: "Panie prezydencie, będę opowiadała wasze życie, niech pan pamięta, że to historia wielkiej miłości do pana, bo żona bardzo pana kocha". Na co pan prezydent powiedział: "Ja mam ważniejsze sprawy w życiu niż miłość". Odpowiedziałam: "Nie ma na świecie ważniejszej sprawy niż miłość". A on zagroził: "Pierwsza łza i wychodzę!".
W poprzednich latach Złotego Anioła za niepokorność twórczą odbierali w Toruniu: Janusz Gajos, Bogusław Linda i Jerzy Stuhr.
Czytaj e-wydanie »