Bydgoszczan czeka więc w przyszłym roku dalsze zaciskanie pasa oraz niestety podwyżki. Jak już pisaliśmy, w górę idą stawki podatku od nieruchomości oraz opłaty za odprowadzanie ścieków.
- Podnoszenie opłat nie służy tylko, jak to mówią niektórzy, łupieniu mieszkańców. To jedno z niewielu źródeł dochodów, na które mamy wpływ - mówi Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy.
Wolno, coraz wolniej
A z dochodami w przyszłym roku może być problem. Powód? To oczywiście zapowiadane na przyszły rok apogeum kryzysu i widoczne coraz bardziej spowolnienie gospodarcze. - Moglibyśmy oczywiście zachowywać się, jakby nic się nie działo, ale to nierozsądne. Budżet to dorosły człowiek, który musi żyć odpowiedzialnie, musi też uwzględniać negatywne scenariusze - dodaje Tomaszewski.
Przeczytaj także:Bydgoska komunikacja specjalnej troski
Te "negatywne scenariusze" to mniejsze wpływy z podatku PIT i CIT czy podatku od nieruchomości. W przypadku tego pierwszego, jeszcze do sierpnia nie było powodów do niepokoju. Niestety, ostatnie 3 miesiące są już dużo gorsze. - To pokazuje, że później niż do innych miast dotarło do nas spowolnienie - stwierdza skarbnik.
Podatki? Wielka niewiadoma
Nie wiadomo też, jak będzie wyglądała sytuacja z podatkiem CIT i od nieruchomości. - A ten ostatni w przypadku tylko jednej firmy może wynieść aż 10 milionów złotych - przypomina Piotr Tomaszewski.
Dlatego skarbnik nie ukrywa, że prace nad przyszłorocznym budżetem do łatwych nie należą. - Musimy go przygotowywać bardzo ostrożnie - dodaje. Podkreśla, że to na razie tylko projekt, który, w zależności od sytuacji, może ulec zmianie.
Na razie miasto przygotowuje się na gorszą sytuację finansową w 2013 roku. - Obniżamy wydatki bieżące o 1 procent, a nadwyżkę obniżamy o 3 miliony złotych. Tworzymy też rezerwę ogólną w wysokości 13 mln zł. To o 3 mln zł więcej niż w tym roku - wymienia Tomaszewski.
2013 to też rok kolejnych oszczędności. O 2 mln zł spadną na przykład wydatki na administrację publiczną. - Do 2010 roku były dramatycznie wysokie, tymczasem rozsądek każe oszczędzać i ciąć wydatki - stwierdza skarbnik. Dodaje, że oszczędności mogą też dotknąć inne działy. Nie chciał jednak podawać przykładów, by - jak to określił - "nie wywoływać u nikogo paniki".
Inwestycje to wyzwanie
Mniejsze dochody to również problem dla miasta, które chce nadal inwestować. - Nasz plan jest taki, by nie zwalniać tempa i kontynuować inwestycje. Do 2014 chcemy wydać rekordową sumę 1 miliarda złotych - informuje Piotr Tomaszewski.
Problemem może być wskaźnik zadłużenia, który zbliża się do 60 procent. To uniemożliwia z kolei dalsze zaciąganie kredytów. - Skorzystanie ze środków europejskich w latach 2014-2020 będzie więc bardzo utrudnione - przyznaje skarbnik Tomaszewski.
Czytaj e-wydanie »