Bydgoscy śledczy postawili zarzuty dwóm osobom w sprawie pożaru, w domu Agaty Kasicy , który miał miejsce dziewięć lat temu.
- Zarzuty były postawione już w maju tego roku - wyjaśnia Jan Bednarek, rzecznik prokuratury. Śledczy ważą słowa. Rzecznik dodaje: - Dotyczyły podżegania do zniszczenia mienia. Chodziło o łańcuch następujących kolejno czynów - jedna osoba namawia kogoś do przestępstwa, ta znowu robi to samo.
Przeczytaj także:Krzysztof J. podpalił dom dyrektorki bydgoskiego Urzędu Kontroli Skarbowej?
Wczoraj Gazeta Wyborcza informowała, że jednym z tych, którzy usłyszeli zarzut podżegania do podpalenia domu Agaty Kasicy, miał być Andrzej D. To biznesmen, właściciel kilku stacji paliw w okolicach Bydgoszczy, m.in. w Strzyżawie, Kruszynie i Stolnie.
- To pomówienie - stwierdza D. w rozmowie z "Pomorską".
- Postawiono panu zarzut podżegania do podpalenia domu Agaty Kasicy?
- Nie mam z tym nic wspólnego - ucina D. - Zatem żadnego zarzutu pan nie miał? - pytamy. W końcu przyznaje: - Byłem przesłuchany w tej sprawie. Byłem podejrzewany, ale tylko przez pomówienie.
D. opowiada o konfrontacji ze świadkiem, który miał wcześniej wskazać jego jako inicjatora podpalenia domu dyrektor bydgoskiego Urzędu Kontroli Skarbowej. - Ten człowiek, zdaje się świadek koronny w obecności prokuratora i patrząc mi w oczy przyznał, że wskazał niewłaściwą osobę. O tym, że podobno mam jakiś zarzut, dowiedziałem się teraz z prasy.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Pożar w domu Agaty i Kazimierza Kasiców przy ul. Grajewskiej w Bydgoszczy wybuchł w nocy 22 grudnia. Szefowa UKS zdołała uciec przed płomieniami. Jej mąż był poważnie poparzony. Zmarł tydzień później, na początku stycznia w szpitalu w Siemianowicach Śląskich.
W 2005 r. śledztwo zamknięto. Powód: brak wykrycia podpalacza. Aresztowano go 5 listopada tego roku. To Krzysztof J., 48-letni bydgoszczanin karany wcześniej m.in. za kradzieże w Niemczech. W opinii prokuratury był tylko wykonawcą zlecenia. - Chcę tylko, by wyjaśniono tę sprawę raz na zawsze - mówi Agata Kasica. - Wspomnienia tej tragedii są zbyt bolesne.
Andrzej D. ma w biznesowym środowisku nieposzlakowaną opinię. - To kryształowy człowiek, członek klubu Rotary, bydgoskiej loży BCC - mówi jeden z jego znajomych.
- Nie miałem zatargów z UKS - dodaje D. - Nie mogę pozwolić, by padł na mnie cień podejrzeń. Zatrudniam osiemdziesiąt osób.
Czytaj e-wydanie »