W Textile Market w Galerii Fordon w Bydgoszczy wyprzedaż zaczęła się tuż przed świętami.
Dziecięce skarpetki za 1,49 złotego, naszyjniki za 2,49 złotego, staniki za 5,99, a wiązane czapki z futrem - za niecałe 13 złotych. Zabawki można mieć teraz nawet o 40 procent tańsze. Takie ceny obowiązywały w tym sklepie już w Wigilię.
Przeczytaj także:Na zakupach pilnuj swojego mózgu, żeby nie decydował za rozum
W Focus Mall w centrum Bydgoszczy nie brakuje butików, które oferują asortyment o połowę tańszy. Niektóre wyprzedają towar z nawet 70-procentową bonifikatą.
Jysk (ten w Bydgoszczy i Toruniu) od wczoraj proponuje szafy 3-drzwiowe za 400 złotych, czyli o 199 złotych taniej niż przed świętami. Ma też stoły i krzesła tańsze do 49 procent. Klienci mogą skusić się na materace do spania za mniej niż połowę ceny wyjściowej.
Łap okazję
Wczoraj w naszym regionie, jak i całym kraju, zaczęły się wyprzedaże. W wybranych sklepach można dostać towar nawet za 20 procent jego wartości pierwotnej.
- Opłaca się - mówią jedni, pakując do sklepowych wózków towary aż po same brzegi kosza. - Taniej niż teraz już nie będzie.
- Zwykłe nabijanie ludzi w butelkę - twierdzą inni, omijając sklepy, w których trwają wyprzedaże. - Podwyższają sztucznie ceny, żeby potem je ostentacyjnie skreślić i napisać nowe, niższe.
Michał Cichoracki, socjolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy: - Przed świętami wydaliśmy sporo pieniędzy. Sklepy żyją ze sprzedaży, więc przygotowują kolejne oferty, którymi chcą przyciągnąć klientów.
Więcej niż na Gwiazdkę
I przyciągają. Skutek jest taki, że po świętach niektórzy z nas wydają więcej niż tuż przed świętami.
Sklepy nazywają to sezonowym czyszczeniem magazynów. Obie strony powinny być zadowolone z transakcji. Kupujący, bo mniej wydali na upatrzone artykuły. Sklepy, bo pozbyły się zalegającego asortymentu. W jego miejsce pojawi się zaraz nowy.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Zanim człowiek kupi, musi wystać swoje. Wszystkie kasy są przeważnie czynne, ale pół godziny oczekiwania w kolejce to prawie standard. Podobnie, jak przepychanki, bo trudno przejechać dużym wózkiem.
Jest jeszcze marudzenie niewyrozumiałych klientów, bo "ekspedientka mogłaby szybciej skanować ceny". No i zdjęte czapki i kurtki, bo "przecież tak gorąco w tym sklepie, że wytrzymać, proszę pani, nie idzie".
Oby tylko po powrocie z dużych zakupów nie okazało się, że połowę wzięliśmy niepotrzebnie.
Czytaj e-wydanie »