Na profilu istniejącym od 27 grudnia pojawiają się zdjęcia uczniów ZSO nr 1, wulgarne opisy i komentarze, a nawet treści, które mogą sugerować groźby wymierzone w ich kierunku.
- Nadal prowadzimy rozpoznanie, sprawdzamy wszystko bardzo dokładnie - mówi Mariola Mańkowska, dyrektor placówki. - Jesteśmy oburzeni tym, co robią twórcy profilu, to godzi w dobre imię szkoły. Nasi podopieczni są zbulwersowani całą sprawą. Nie wiedzą, skąd ta cała agresja wymierzona w ich stronę. Przygotowuję się do skierowania sprawy do prokuratury. Niewykluczone, że będą to także robić rodzice - dodała dyrektor.
- To okropne, nie wiem dlaczego ktoś to robi - komentuje Marcel Janik, jeden z uczniów "jedynki". - Jestem pewien, że nie bierze w tym udziału nikt z naszej szkoły.
Czytaj też: Mają dość obrażania w sieci!
Mańkowska zaznacza jednak, że jeśli okaże się, że wśród twórców fanpejdża są też jacyś "jedynkowicze" to potraktuje ich bardzo surowo. - Podejmę wówczas odpowiednie kroki - mówi. - Na coś takiego nie może być przyzwolenia.
Nie może, a jest. Facebook, który na całym świecie ma teraz ponad 80 milionów użytkowników ma bardzo niespójną politykę prywatności. Oznacza to, że na przykład usuwane są zdjęcia, na których pojawia się jakiś obnażony fragment ciała, a strony o treściach propagujących agresję wciąż działają.
Bydgoski fanpejdż został zgłoszony administratorom Facebooka już parokrotnie. Na miesiąc zamknięto konto jednego z jego prawdopodobnych założycieli. Ale to tyle. Jak czytamy w komentarzach zarządzających profilem, ci czują się zupełnie bezkarni. "Nic wam nie robimy, możecie nam...".
- Mój informatyk zażąda usunięcia tej strony - mówi Mańkowska. - Nie widzę innej możliwości.
W przepisach Facebooka jest jasno powiedziane, że na portalu nie ma miejsca na nękanie i stalking, czy też propagowanie nienawiści. Jednak, jak czytamy w regulaminie "Zgłoszenie treści nie gwarantuje ich usunięcia z serwisu. Zróżnicowanie naszej społeczności sprawia, że pewne treści mogą być odbierane przez niektóre osoby jako niepokojące lub niewłaściwe, a mimo to nie spełniać naszych kryteriów dotyczących usuwania lub blokowania". Ponadto, największy portal społecznościowy na świecie nie publikuje danych kontaktowych dla polskich użytkowników. Aby zgłosić swoje wątpliwości, można jedynie wysłać wiadomość przez specjalny formularz zgłoszeniowy na portalu.
Przeczytaj również: Pierwszy stalker zatrzymany w Bydgoszczy. 43-latek nękał dziewczynę sms-ami
Już w 2010 roku generalny inspektor ochrony danych osobowych miał wątpliwości. - Facebook nie informuje poprawnie, tak jak tego wymagają przepisy europejskie, o zagrożeniach, które wynikają z jego polityki prywatności - mówił dla Ekonomii24.pl Wojciech Wiewiórowski.
Co grozi twórcom strony szkalującej bydgoską szkołę? - Nie mogę teraz odpowiedzieć na to pytanie - mówi prokurator Dariusz. - Jeśli będziemy mówić o stalkingu, może to być od 3 do 10 lat więzienia. Ale sprawę trzeba będzie dokładnie zbadać.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »