Jeszcze niedawno władze Torunia zapowiadały, że w tym miesiącu radni będą musieli zadecydować o losach sali koncertowej. Wczoraj okazało się, że projekt zmian w wieloletnim planie finansowym nie trafił na posiedzenie konwentu seniorów i pod obrady miasta. Co to oznacza?
Kłopot z kosztami i unijną dotacją
Przypomnijmy: w drugim przetargu na budowę pierwszego etapu sali koncertowej złożone oferty znacznie przewyższyły oczekiwania miasta. Łącznie z rezerwą na inwestycję planowano wydać 146 mln zł. Tymczasem najtańsza oferta opiewała na 153 mln zł.
Czytaj także: Czy Toruń stać na salę koncertową na Jordankach?
By rozpocząć budowę, toruńscy radni musieliby zgodzić się na zwiększenie puli na inwestycję. Problem w tym, że koszt całej inwestycji przekroczyłby 200 mln zł, na co nie pozwala umowa z marszałkiem o unijne dofinansowanie budowy z Regionalnego Programu Operacyjnego. Możemy stracić 56 mln zł. Szansą jest wystąpienie do Komisji Europejskiej o zgodę na przekroczenie kosztów (tzw. notyfikacja projektu). Ale musielibyśmy budować, nie wiedząc, czy otrzymamy dotację. Goni nas czas, bo budowę i rozliczenie całego projektu musimy ukończyć do 31 grudnia 2015 r.
Potrzebne są analizy
W kuluarach już mówi się o tym, że prezydent Torunia odłoży realizację inwestycji na kolejne lata. Na razie wiadomo, że Michał Zaleski wstrzymuje się z decyzją co do rozstrzygnięcia konkursu na wykonawcę. Potwierdza to jego klub Czas gospodarzy. - Musimy przeanalizować sytuację, sprawdzić możliwości związane z notyfikację projektu - mówi Andrzej Jasiński, wiceszef rady z Czg. - Terminy aż tak bardzo nas nie gonią. Mamy czas na to, by zastanowić się nad tym, co dalej robić. Na pewno jednak nie zrezygnujemy z budowy całkowicie.
Za to PO nie rezygnuje z dyskusji na temat sali. Lokalni politycy tej partii będą rozmawiać o tym podczas wtorkowego spotkania zarządu powiatu.
- Oczywiście, jest kilka wariantów - mówi Paweł Gulewski, radny PO. - Jeśli budowa zostanie wstrzymana, będziemy domagać się wyjaśnień i zbadania, kto ponosi winę za taką sytuację I tu nie chodzi tylko o polityczną odpowiedzialność, ale także tę ekonomiczną. Projekt kosztował podatników już 10 mln zł.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Marian Frąckiewicz, przewodniczący rady miasta uspokaja: - To, że punkt dotyczący sali nie trafi teraz pod obrady, jeszcze niczego nie przesądza. Na związanie się umową z oferentem jest czas do kwietnia.
Analizy mają nie tylko dotyczyć ofert nadesłanych przez firmy budowlane. Prezydent będzie też sprawdzać możliwości związane z notyfikacją projektu. Zaleski już rozmawiał ze służbami marszałka na ten temat.
- Podczas spotkania przedstawiliśmy władzom Torunia całą procedurę związaną z uzyskaniem takiej zgody - mówi Michał Korolko, członek zarządu wojewodztwa. - Wniosek i wszystkie dokumenty analizują eksperci, później ocenia komisja. Żeby jednak przejść pozytywnie ocenę, projekt musi być w trakcie budowy.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców