To historia rodem ze scenariusza filmu sensacyjnego. Świadek koronny twierdzi, że był zmuszany do składania nieprawdziwych zeznań.
- To właśnie dlatego, że nie chciał powtórzyć wersji, która odpowiada śledczym, mojego męża nie dowieziono do bydgoskiego sądu na dwie rozprawy - mówi Hanna L. w rozmowie z "Pomorską".
Wokanda bez wyjaśnień
Tymczasem w ubiegłym tygodniu nieobecność w sądzie Dariusza S., znanego też pod pseudonimem Szramka tłumaczył Andrzej Markowski, zastępca szefa Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie: - S. ma status świadka koronnego, zatem sprawa jego eskortowania do Bydgoszczy pozostaje w gestii Zarządu Ochrony Świadka Koronnego CBŚ. Uznał on, że nie ma spełnionych koniecznych warunków, co do jego przetransportowania w wyznaczonych dniach.
Przeczytaj także:Proces utknął. Świadek koronny zdemaskowany?
S. miał zeznawać w Bydgoszczy 8 i 9 stycznia. W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy trwa proces o zabójstwo w 1999 roku Piotra Karpowicza, szefa oddziału oceny ryzyka i likwidacji szkód bydgoskiego PZU. Sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego tłumaczy jednak, że S. w tej sprawie ma inny status: - W tym procesie S. nie jest świadkiem koronnym. Zeznaje jako zwykły świadek - dodaje sędzia.
"Szramka" wycofuje się
"Pomorska" dotarła do oświadczenia, które Dariusz S. podpisał w obecności notariusza w 2010 roku. Pismo udostępniła Hanna L. Czytamy w nim: "Ja, niżej podpisany Dariusz S. (nazwisko do wiad. red.) oświadczam, iż złożone przeze mnie wyjaśnienia, które na mocy postanowienia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy (...) zostały dopuszczone, jako dowód z zeznań świadka koronnego, są nieprawdziwe. Stanowiły one jedynie przyjętą przeze mnie, uzgodnioną z pro-kuratorami linię obrony."
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
W innym oświadczeniu, złożonym jeszcze w areszcie śledczym na Wybrzeżu "Szramka" pisze o swojej historii świadka koronnego. Został nim w 2006 roku. - Mąż nie jest już objęty programem ochrony świadków - mówi żona Hanna. - Obiecano mu niestworzone rzeczy, a koniec końców okazało się, że on jeden z całej grupy przestępczej, na temat której składał zeznania, wylądował za kratami. Gdy wycofał zeznania, spotkały go represje, śledczy grozili mu.
W procesie o zabójstwo Karpowicza, który trwa w Bydgoszczy, głównymi oskarżonymi są były gangster Henryk L. i były biznesmen Tomasz G. Ostatni zeznaje z wolnej stopy.
Czytaj e-wydanie »