Chyba, że chodzi o argument w stylu posłanki Krystyny Pawłowicz, że pani Grodzka jest za mało kobieca, jak to ujęła "jaka to pani z twarzą boksera?". Zostając na moment przy "profesorskiej" retoryce zauważę, że na tle pani Pawłowicz, posłanka Grodzka wyróżnia się wrażliwością i seksapilem, elementarnymi atrybutami prawdziwej kobiety.
Zobacz: Posłanka Anna Grodzka w Toruniu [zdjęcia]
Jednak nie o kobiecości, a cechach pożądanych dla marszałka Sejmu toczy się dyskusja. Z definicji, najwyższy przedstawiciel polskich parlamentarzystów ma stać na straży i godności Sejmu, którego zasadniczym celem jest reprezentowanie, a co za tym idzie - realizowanie potrzeb narodu.
Niedawno wyszło na jaw, jak blisko rodaków i ich potrzeb jest marszałek Kopacz, wedle której 45 tys. zł premii, oprócz 16 tys. zł pensji, nie powinno oburzać przeciętnego Polaka. Dlaczego jej żałujemy? Czemu nie doceniamy dokonań pani Kopacz jako marszałka i we wcześniejszych rolach: skutecznego ministra zdrowia, a także eksperta oddanego identyfikacji zwłok po katastrofie smoleńskiej? Przecież wedle kolegów z sejmowych ław, pani poseł wykonała oba zadania tak dobrze, że należało ją za to wyróżnić tytułem marszałka Sejmu!
Czemu przeciętny, roszczeniowy Polak tego nie rozumie? Np. 83-letnia mieszkanka Świecia, która przeharowała młodość na Syberii. Miała za to dostać 30 tys. zł odszkodowania i czeka na nie od sześciu lat. Odkąd usłyszała o premiach dla prezydium Sejmu, już nie wierzy, że dożyje tej chwili. - Nie mają za grosz honoru! - skomentowała. Czyżby wreszcie zrozumiała, że bez sensu jest liczyć na zadośćuczynienie za cierpienia, których musiała zaznać przez polityków właśnie? Czy dotarło do niej, że chciwość i żądza władzy to cechy znakomitej większości tej gromady, która dorabiała się, dorabia i będzie dorabiać pod szyldem pracy na rzecz narodu?
Dlatego wolę Grodzką, bo pogarda, którą znosiła od dziecka i ciągle musi znosić, czyni ją bliższą przeciętnemu Polakowi, który ma czelność uważać, że jemu też należy się godne życie.