O sprawie pisaliśmy już w poniedziałek, kiedy wyszła na jaw. Tylko w 2012 roku zamiast na konto urzędu, do prywatnej kieszeni kasjerki trafiło 86 tys. złotych (to 3 proc. rocznego obrotu jednej kasy).
Czytaj także: Co się stało z pieniędzmi wpłacanymi do kasy UM w Brodnicy?
Kasjerkę zwolniono dyscyplinarnie
Burmistrz Brodnicy skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Kasjerka została zwolniona dyscyplinarnie, a jej bezpośredni przełożony (kierownik referatu podatkowego) zawieszony w obowiązkach na trzy miesiące.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy wyników kontroli odprowadzania gotówki na rachunek bankowy Urzędu Miejskiego w Brodnicy.
Wszystko wydało się 18 stycznia, gdy okazało się, że wpłata dokonana w kasie nie została odnotowana w ewidencji wpływów.
- W wyniku kontroli stwierdzono nieprawidłowości w zakresie rozliczania wpłat gotówkowych przez pracownicę obsługującą kasę nr 1 - mówi Zdzisława Marciniak z brodnickiego magistratu. Wpłata ta nie została zaksięgowana. Burmistrz powołał zespół do wyjaśnienia tej sprawy.
Przypomnijmy, że pod koniec ub. roku w urzędzie wdrożono elektroniczny system ewidencji wpłat. Kasjerka sprzeciwiała się jego wprowadzeniu. System zaczął działać 30 listopada.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
- Największe nasilenie procederu miało miejsce właśnie w tym miesiącu. Pracownica musiała być świadoma, że prowadzone przez nią praktyki mogą się w tym momencie ukrócić - mówi Radosław Radacz, burmistrz Brodnicy.
Mieszkańców miasta zastanawia, co z osobami, które dokonały wpłat, a pieniądze nie zostały zaksięgowane na poczet ich zobowiązań.
- Żaden z mieszkańców nie będzie poszkodowany - zapewnia burmistrz. - Uszczerbek, który powstał, to strata budżetu miasta. Wszyscy, którzy wpłacali pieniądze z tytułu należności mogą być spokojni, że nie będą wobec nich wyciągnięte żadne konsekwencje.
25 stycznia wydział budżetu przeprowadził inwentaryzację dotyczącą wpłat w minionym roku, wszystkie zostały zewidencjonowane w odpowiedni sposób.
Jaka była metoda działania?
Dokumenty oficjalne, inwentaryzacje kasy (cząstkowe i roczne) były poprawne. Pieniądze odprowadzane do banku nigdy nie wykazywały nadwyżek. Wszystkie dokumenty ogólne, które mogły świadczyć o jakichkolwiek nieprawidłowościach, w tym raporty kasowe nie wykazywały nadużyć.
Kasjerka to kobieta z 20-letnim stażem. Przez wszystkie te lata pracowała na jednym stanowisku. Jak zapewniają urzędnicy, nigdy nie było do niej ani jej pracy żadnych zastrzeżeń.
Jak się tłumaczyła z całej sytuacji?
- Nie potrafiła, w sposób logiczny wytłumaczyć schematu swojego postępowania - mówi Edyta Ratkowska, skarbnik miasta. - Zdawała sobie sprawę, że naraziła na uszczerbek i wizerunek urząd miejski i osoby z nią współpracujące. Nie podała jednak powodów, dla których dopuściła się takiego zachowania.
Kontrola w magistracie jest kontynuowana. Powinna się zakończyć w ciągu kilku najbliższych tygodniu. Prokurator wykaże, czy w proceder było zamieszanych więcej osób i jaka kwota w sumie mogła zostać wyprowadzona z urzędu (kontrola obejmie ostatnie 5 lat).
W minionych latach, w urzędzie nie zdarzyły się podobne sytuacje. Nie doszło do zwolnienia dyscyplinarnego pracownika. Nie ma też podstaw, by przeprowadzić kontrole w innych wydziałach.
- Wszystko tam działa bez żadnych zastrzeżeń - zapewnia burmistrz.
Do tematu wrócimy, gdy znane będą szczegóły po kontroli.
Czytaj e-wydanie »