Kradzież rozbójnicza - to oficjalny zarzut, jaki bydgoszczanie usłyszeli gdy policjanci doprowadzili zatrzymanych do sądu.
- Zatrzymanym grozi kara od roku do dziesięciu lat więzienia - mówi komisarz Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Sprawy nie byłoby, gdyby ojciec i syn jeszcze w ubiegłym tygodniu nie postanowili zrobić "skoku" na sklep spożywczo-drogeryjny na bydgoskim Śródmieściu.
- Z półek zabrali czekolady i szampon, rzeczy warte w sumie niecałe pięć złotych - wyjaśnia Daszkiewicz. - Gdy interweniował ochroniarz, sprawcy przewrócili go i brutalnie pobili.
Policjanci ujęli sprawców następnego dnia. To 44-latek i jego syn liczący 22 lata. Śledczy nie zdradzają szczegółów, co do motywów, jakimi mogli się kierować "rozbójnicy".
W ostatnich dniach policjanci w regionie mieli do czynienia z kilkoma innymi nieudolnymi złodziejami. W tych historiach można przebierać jak w ulęgałkach. Choćby taki wybryk złodzieja-fajtłapy z Grudziądza, który z powodzeniem mógłby znaleźć się w scenariuszu jednego z odcinków "Gangu Olsena", klasyka duńskiej telewizji. Zdarzenie miało miejsce w ostatnią sobotę nad ranem.
- Dostaliśmy informację o tym, że w sklepie na Starym Mieście światło zapala się i gaśnie - opowiada Marzena Solochewicz-Kostrzewska, z grudziądzkiej KMP. - Policjanci na miejscu zastali wybitą szybę w sklepowej witrynie. A w środku zauważyli mężczyznę. Ten na ich widok zaczął uciekać. Kierował się przy tym wgłąb sklepu.
Zatrzymany 19-latek miał w wydychanym powietrzu prawie 1,5 promila alkoholu, a kieszenie spodni wypchane papierosami, słodyczami i kilogramową paczką cukru. Okazało się również, że mieszka w tej samej kamienicy, w której mieści się sklep, który postanowił obrabować.