Parlamentarzystka wraz z lokalnymi działaczami SP zorganizowała konferencję prasową pod Szpitalem Powiatowym w Inowrocławiu, w którym likwidowany będzie oddział rehabilitacyjny, a jego personel straci pracę.
Przeczytaj również: Szpital w Inowrocławiu do reorganizacji. Będą zwolnienia
O tym trzeba mówić
- Przyjechałam do Inowrocławia, żeby wesprzeć moich kolegów w walce o utrzymanie szpitalnego oddziału. Tę sprawę trzeba nagłaśniać, bo jest o niej zbyt cicho - informowała dziennikarzy posłanka.
W trakcie konferencji przedstawiciele inowrocławskiej Solidarnej Polski zwracali uwagę na to, że zadaniem władz powiatu, którym podlega szpital, jest przeciwdziałanie bezrobociu. - Tymczasem na skutek likwidacji oddziału pracę straci 65 osób. Skandaliczne jest też i to, że ogranicza się zarobki niektórych grup zawodowych szpitala, a zwłaszcza ratowników, a więc ludzi pracujących w największym stresie - zaznaczyła Kempa.
Posłanka zaapelowała do władz powiatu inowrocławskiego i dyrekcji szpitala o rozwagę w podejmowaniu decyzji, bo mogą się one okazać nieodwracalne w skutkach. Zauważyła również, że dążenie do prywatyzacji szpitali nie jest wcale sposobem na ich uzdrowienie, a także na uzdrowienie służby zdrowia.
Beata Kempa zadeklarowała, że wystąpi do starosty i dyrektora szpitala w sprawie wstrzymania likwidacji oddziału rehabilitacyjnego i zwolnień pracowników. Jeśli to nie pomoże, zwróci się do ministerstwa zdrowia.
Dyrektor inowrocławskiego szpitala nie dostał odprawy
Rozmawialiśmy z pracownikiem oddziału rehabilitacyjnego. Prosił o anonimowość. - W grudniu wręczono nam wypowiedzenia. Pod koniec marca staniemy się bezrobotnymi. Szans na zdobycie zatrudnienia w innym miejscu na razie nie mamy - usłyszeliśmy.
Nasz rozmówca przyznał, że dla pracowników zamknięcie rehabilitacji wcale nie wiązało się ze zwolnieniami. - Na początku byliśmy przekonani, ze likwidacja oddziału nie jest jednoznaczna z likwidacją stanowisk. Przecież personel można było przesunąć na inne oddziały - zauważył mężczyzna.
Dyrekcja lecznicy liczy pieniądze
Dyrektor szpitala dr Eligiusz Patalas podkreśla, że utrzymywanie oddziału rehabilitacyjnego byłoby opłacalne, gdyby liczył on przynajmniej 60 łóżek. Ten jeszcze istniejący ma ich zaledwie 40. - Rezygnujemy z rehabilitacji stacjonarnej na rzecz rehabilitacji ambulatoryjnej, poszerzając zakres oferty - zapewnia dyrektor.
A co z osobami, które wymagają opieki stacjonarnej? Zdaniem Eligiusza Patalasa, w mieście jest kilka placówek zwłaszcza sanatoryjnych, które mogą ją zaoferować.
Gorzej jest z pracownikami likwidowanego oddziału. Jest ich nieco mniej niż zaznaczała posłanka Kempa. Zamiast 65, zwolnionych zostanie 57 osób. Zaledwie cztery, a może sześć z nich znajdzie zatrudnienie w rehabilitacji ambulatoryjnej.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców