Jak mam otworzyć furtkę, kiedy tu nic nie widać? - denerwuje się mieszkanka ulicy Jastrzębiej. - To skandal, żebym na własnej ulicy oświetlała drogę latarką.
I nie tylko na Bielawach. Od tygodnia światła nie ma np. na ul. Schulza na Błoniu. - Jedna wielka ciemnica. Telefony na pogotowie energetyczne (991) kończą się w ten sposób, że przekazują informację o awarii do działu utrzymania oświetlenia drogowego i nie mają wiedzy na temat dalszych działań. Dziś dodatkowo twierdzą, że UM w Bydgoszczy musi wydać zgodę na naprawę oświetlenia, ale nie wiem czy nie jest to celowe wyłączenie celem oszczędności - relacjonuje Czytelnik. A kolejny - z ulicy Bartłomieja z Bydgoszczy - dodaje, że pocztą pantoflową dowiedział się o zaległościach płatniczych miasta wobec Enei.
Głuchy telefon działa zdecydowanie na niekorzyść miasta. - Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że wypełniamy nasze zobowiązania wobec dostawcy energii - podkreśla Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
System napraw lamp ulicznych w Bydgoszczy to model najczęściej spotykany, choć nie bez wad. Zgłoszenia o usterkach odbiera pogotowie energetyczne Enei, później są one spisywane i przesyłane zarządowi dróg. Ten podsyła z powrotem do energetyki zlecenie zbiorcze na naprawę. Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Bydgoszcz - wiadomości.
- Miasto jest właścicielem 11,5 tys. punktów oświetlenia w mieście. To ultra nowoczesne urządzenia, ale i tak dochodzi od 80 do 100 awarii miesięcznie. Enea dysponuje 17,5 tys. lampami. I tu awarii jest znacznie więcej, bo około 500 - zaznacza Kosiedowski. - Można przypuszczać, że z pewnymi naprawami Enea nie nadąża. A my, choć mamy możliwości, nie mamy prawa wymieniać najmniejszego kabelka.
Piotr Ludwiczak z biura prasowego Enea S.A. ripostuje: - Może nasza infrastruktura w Bydgoszczy byłaby nowocześniejsza, gdyby nie wcześniejsze zobowiązania finansowe miasta wobec nas.
Ludwiczak dodaje, że wszystkie awarie naprawiane są w kolejności zgłoszeń od zarządu dróg. - W normalnym tempie, bez żadnych opóźnień. Niektóre udaje się naprawić w kilka godzin, inne do czterech dni. Tak było też wcześniej. Nie sprawdzałem jednak, czy wszystkie usterki, które nam wcześniej zgłoszono są na zleceniach od drogowców - tłumaczy.
Być może sytuacja zmieni się po podpisaniu nowej umowy pomiędzy Ratuszem a Eneą. Prace nad nią są już w decydującej fazie. Miasto nie może ujawniać szczegółów.
Czytaj e-wydanie »