A mieli się wstrzymać od głosu - dziwi się Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL.
Waldy Dzikowski, poseł PO kierujący w klubie pracami nad Kodeksem wyborczym, już wcześniej zapowiadał, że będzie rekomendował klubowi odrzucenie projektu. Uzasadniał, że decyzja, kto ma być wójtem, powinna należeć do wyborców.
Pomysł ograniczenia do dwóch liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast od dawna forsuje PiS, ale nie może w Sejmie znaleźć dla niego większości.
W uzasadnieniu RP pisze, że na 2478 wójtów, burmistrzów i prezydentów, 224 wójtów i 38 burmistrzów zarządza gminą nieprzerwanie od pierwszych wyborów samorządowych, w maju 1990 roku.
Ruch Palikota argumentuje, że sprzyja to "korupcjogennym relacjom" wśród organów samorządu terytorialnego. Lokalne struktury władzy mają stałą obsadę i dostęp do niej jest zamknięty dla osób "spoza nieformalnej grupy interesu". Tym samym blokowane są demokratyczne mechanizmy umożliwiające społeczeństwu udział w sprawowaniu władzy. Podobnych argumentów używa PiS, dlatego głosował przeciw odrzuceniu projektu.
Pomysłu ograniczenia kadencji nie poparło SLD. Choć w niedawno prowadzonych przez Sojusz ankietach samorządowych pojawiła się myśl ograniczenia kadencji wójtom.
Przeciw było też PSL. - Od dawna mówimy, że najlepsza weryfikacja to wybory, które są tajne - mówi Eugeniusz Kłopotek, poseł PSL. - Poza tym jest referendum. Że się nie sprawdza? To nie wójta czy burmistrza wina.
Przeczytaj także: Zarobki posłów: Polacy na końcu rankingu
Poseł nie kryje, że na stanowisku PSL zaważyło uzasadnienie do projektu. - Sprowadza się do tego, że zdarzające się przypadki korupcji rozciągnięto na wszystkich - wyjaśnia poseł. - Myśl jest taka: trzeba z tym skończyć, bo samorząd to tylko korupcja. To nieprawda - zauważa Kłopotek.
Skłonny jest jednak rozważyć pomysł, który po przerwie pozwoli byłemu wójtowi ponownie startować w wyborach. - Rozważałbym takie rozwiązanie: dwie kadencje, przerwa, a potem możliwość ponownego kandydowania - wyjaśnia. - Bo dlaczego ludzie nie mogą wybrać kogoś, kto rządził dobrze?
Samorządowcy zaś pytają: Dlaczego nie ograniczyć możliwości kandydowania do Sejmu? - Szczerze? Trudno znaleźć na to kontrargumenty - przyznaje Kłopotek.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców