Na pewno będzie teraz szereg opinii, że mama czekała z gorączką za długo, że była za mało zdecydowana, że powinna była wskoczyć z dzieckiem w taksówkę. Ale mama nie jest lekarzem i jeśli ma wątpliwości co do stanu zdrowia swojego dziecka, to powinien je rozstrzygnąć lekarz, albo ratownik medyczny. Lepiej, żeby karetka wyjechała o kilka razy za wiele niż o raz za mało.
Czytaj: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie zagra już dla dzieci? Dlaczego?!
I znowu to człowiek jest najsłabszym ogniwem. Ja rozumiem, że dyspozytorowi trudno może być zdecydować, kiedy wysłać karetkę, a kiedy można z tym poczekać. Kiedy trzeba pomóc natychmiast, a kiedy chory może poczekać do rana. Mam pomysł - wtedy, kiedy są wątpliwości proponuję stosować przynajmniej taką prostą zasadę: "Co byś zrobił, gdyby to było twoje dziecko?". I niech karetka wyjedzie raczej kilka razy za dużo, niż raz za mało.
Rozumiem natychmiastową reakcję państwa Owsiaków, którzy w pierwszym odruchu zakwestionowali sens pomocy dzieciom przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na co dzień mają kontakt z lekarzami, którzy ratują dzieciaki czasem z beznadziejnych stanów. A tu nagle taka niepotrzebna, niekonieczna, możliwa do uniknięcia tragedia. Żeby nie nazwać jej - bezsensowną.
Ale - żeby była jasność - państwo Owsiakowie, jakkolwiek wiele serca i pracy wkładaliby w WOŚP i jakkolwiek Jerzy Owsiak swoją charyzmą potrafi zmobilizować miliony ludzi do pomocy, to pieniądze pochodzą od nas, od ludzi dobrej woli. Jeśliby WOŚP przestał grać, to nie zarządowi fundacji decydować, na jakie cele charytatywne ludzie będą chcieli wydać swoje pieniądze.
Bo skoro za zebrane pieniądze kupuje się sprzęt do karetek ratujący życie, to niech te karetki wyjadą raczej kilka razy za dużo, niż raz za mało.
Czytaj e-wydanie »