Dwa dni z rzędu dobijałam się do przychodni Olk-Med - opowiada zdenerwowana pacjentka z toruńskiej Starówki. - Przez telefon nie udało mi się niczego załatwić. Musiałam zarejestrować się osobiście, przy okienku.
- Wolę przychodzić osobiście, bo to gwarantuje, że zostanę zapisany - zauważa też Czesław Jakubowski, który rejestrował swoją matkę Gertrudę do przychodni "Jedynka" w Grudziądzu. - Pacjenci przy okienku mają pierwszeństwo przed tymi, którzy próbują zapisać się telefonicznie. Dzwoniące telefony są wręcz ignorowane.
Przeczytaj także:Porada medyczna bez kolejek i bez wychodzenia z domu
Identyczne spostrzeżenia mają osoby usiłujące dodzwonić się do niektórych przychodni w Bydgoszczy. Jak informuje pan Maciej z Bartodziejów, rejestracja telefoniczna do przychodni przy ul. Koszalińskiej graniczy z cudem. - To skandal! Linia jest najczęściej wolna, ale i tak nikt nie podnosi słuchawki! - denerwuje się bydgoszczanin.
Agnieszka Bonikowska z Grudziądza postanowiła nawet policzyć, ile razy wykręciła numer do przychodni. - Ponad 80! - irytuje się kobieta.
O ile jednak mieszkający w pobliżu przychodni pacjent ostatecznie pofatyguje się do rejestracji, to już osoba spoza większego miasta ma z tym spory problem. Jeśli się nie dodzwoni, musi pojechać osobiście, pokonując nierzadko kilkadziesiąt kilometrów. - To dla mnie duże utrudnienie - skarży się pani Teresa z Gródka (powiat świecki), która przez dwa dni próbowała dodzwonić się do polikliniki w Bydgoszczy.
We Włocławku sen z powiek spędzają pacjentom zapisy do włocławskiej filii Centrum Onkologii. W środę pacjenci bezskutecznie próbowali się tam dodzwonić. Z bydgoskiego CO otrzymaliśmy sygnał, że właśnie w ten dzień doszło do awarii światłowodu i stąd problem z dodzwonieniem się. Czytelnicy twierdzą jednak, że nie jest to jednorazowa sytuacja.
Szefowie placówek tłumaczą, że utrudniony kontakt telefoniczny nie jest efektem lenistwa czy ignorancji ze strony rejestratorek. - Kłopoty z zapisami przez telefon wynikają z dużej liczby zachorowań w ostatnim czasie - twierdzi Joanna Marcińska-Prytuła, dyrektor Przychodni "Jedynka" w Grudziądzu. - W naszej rejestracji pracują cztery panie. Według procedury dwie z nich przyjmują na zmianę: jeden pacjent przy okienku i jeden przez telefon, a trzecia prowadzi tylko rejestrację telefoniczną - jej jednak pacjenci nie widzą, bo siedzi w innym pomieszczeniu. Czwarta z pań nosi karty pacjentów.
Problem nie jest obcy Narodowemu Funduszowi Zdrowia. - Sygnałów jest sporo - nie kryje Jan Raszeja, rzecznik regionalnego NFZ. - Reagujemy na każdy.
Niestety, z różnym skutkiem. Część placówek poprawia pracę rejestracji, ale są i takie, które ignorują uwagi NFZ. I to nawet pod groźbą kar finansowych. Zerwania umowy z funduszem się nie boją. I nic dziwnego, bo...- Nie słyszałem, by z tego powodu doszło gdziekolwiek do zerwania kontraktu - przyznaje Raszeja.
Przeczytaj:Rejestracja telefoniczna do lekarza czasem graniczy z cudem
Na problemy z rejestracją przez telefon nie narzekają mieszkańcy Inowrocławia. Aby to potwierdzić, wybraliśmy trzy przychodnie. Rzeczywiście, nie było kłopotu z dodzwonieniem się do rejestracji. - Często przypominam rejestratorkom o odbieraniu telefonów - mówi dr Zyta Szumlańska, kierująca Centrum Medycznym "Farma-Med" w Inowrocławiu. - Przyznaję, że sprawdzam, jak wywiązują się z tego obowiązku, dzwoniąc osobiście pod numery naszej rejestracji.
Czytaj e-wydanie »