Okrągła buzia z włosami związanymi w kucyki. Taką Darię zapamiętają koleżanki, koledzy i opiekunki z Domu Pomocy Społecznej "Słoneczko" na bydgoskim Błoniu. Mieszka tam 56 podopiecznych. Wszyscy niepełnosprawni.
Życie Darii było krótkie i na pewno nie usłane różami. Mama, Ukrainka, zostawiła ją w szpitalu parę dni po tym, jak ją urodziła. O ojcu nic już wtedy nie było wiadomo. Dziewczynka miała zespół Downa i upośledzenie umysłowe.
Przeczytaj także:Prezydent Bydgoszczy pyta: - Dlaczego Daria nie żyje?
Trafiła do domu dziecka. Gdy miała 3 latka, ze względu na swoją niepełnosprawność, została umieszczona w DPS.
Nie było łatwo nawiązać z nią kontakt, bo Daria nie mówiła. Malutka, pyzata dziewczynka szybko zjednała sobie sprzymierzeńców. Opiekunki ją polubiły. Dzieciaki też.
Fryzjer w ośrodku
- Taka nasza przytulanka, chociaż z ciężkim charakterem - mówiły o niej ciocie z ośrodka. - Gdy się uparła, nikt nie był w stanie wpłynąć na zmianę jej decyzji.
Daria lubiła nosić kitki. Lubiła też, gdy ciocie układały jej włosy. Sama zabiegała o "zabiegi" fryzjerskie wykonywane w domowych warunkach.
Do szkoły przy ul. Jesionowej też lubiła chodzić. No, przynajmniej nie narzekała, że musi. To szkoła dla dzieci i młodzieży z niepełnospraw-nością intelektualną w różnym stopniu.
- Daria, nasza gimnazjalistka, radziła sobie na lekcjach. Chętnie uczestniczyła w zajęciach dodatkowych, np. w rehabilitacji - wspomina Ilona Zygadło, dyrektorka Zespołu Szkół nr 30.
Pod koniec roku dziewczyna skończyła 18 lat.
Od półtora miesiąca miała chłopaka. - Syn też jest niepełnosprawny umysłowo. Chodzi do tej samej szkoły, co Daria - mówi jego tata. - Ona miała lekcje piętro wyżej. On odwiedzał ją na przerwach.
Pierwsza miłość
Daria była jego pierwszą miłością. - Widać było po błysku w jego oczach, że się zakochał - dodaje ojciec 17-latka. - Niedawno mi powiedział, że za parę lat chciałby się z Darią ożenić. Zapytał, czy kupię im wtedy obrączki.
Nie doczekają ślubu. 18-latka dwa tygodnie temu źle się poczuła. 40 stopni gorączki. Kłopoty z oddychaniem.
Wszystkie miejsca zajęte
Chora trafiła do szpitala przy ul. Seminaryjnej. Nie znalazło się w nim dla niej miejsce na oddziale intensywnej terapii. W każdym z siedmiu innych takich oddziałów w mieście też łóżka dla Darii zabrakło.
Dziewczyna została przetransportowana karetką na sygnale do szpitala w Chełmnie.
- Cały czas w Bydgoszczy i Chełmnie towarzyszyła jej opiekunka - zaznacza Agnieszka Probant, wicedyrektorka DPS "Słoneczko".
Wieczorem pracownicy DPS odebrali telefon ze szpitala: Daria nie żyje.
Tydzień temu, w piątek, dziewczyna spoczęła na cmentarzu komunalnym przy ul. Wiślanej. Żegnało ją może 20 osób. Większość to jej współlokatorzy z DPS i znajomi ze szkoły.
Bez rodziny
Nikogo z rodziny Darii nie było. Kilka lat temu dyrekcja ośrodka próbowała odnaleźć jej mamę. Nie udało się. Nie wiadomo nawet, w jakim kraju mieszka.
- Dziwnie nam bez Darii - przyznaje Agnieszka Probant. Podobnie uważa Ilona Zygadło.
Chłopak Darii zawsze był nieufny. Teraz jeszcze bardziej zamknął się w sobie.
- Parę dni temu syn zapytał mnie: "Tato, Daria jest z naszym dziadkiem, prawda? Bezpieczna, prawda?".
Prawda. Dziadek nie żyje od kilku miesięcy
Puste łóżko
Łóżko Darii jest puste. Niedługo zajmie je następny niepełnosprawny mały człowiek. W ośrodku mówią, że Daria ma teraz miejsce w niebie.