Do zdarzenia doszło około godziny 4, gdy Wojciech Bielawa wyszedł z Klubu Metro przy ul. Długiej 3. Nieopodal lokalu został nagle zaatakowany przez nieznanego jeszcze mężczyznę.
Zobacz też: Znów pobicie w okolicach Starego Rynku w Bydgoszczy. Czy w mieście jest bezpiecznie?
- Cios zadał nieznajomy mężczyzna, wysoki na 180 cm, jasno ubrany - czytamy na portalu bydgoszcz.gazeta.pl - Zaatakował Bielawę i jego kolegę. Dziennikarz dostał w bok, przed uderzeniem w twarz zdołał się obronić. Na początku myślał, że został mocno kopnięty, ale z minuty na minutę bolało go coraz bardziej. Gdy wsiadł do taksówki, jęczał z bólu. Kierowca natychmiast zawiózł go do lekarza.
Ranny trafił do całodobowej przychodni Medic, której personel natychmiast wezwał karetkę. Policjanci przesłuchali ofiarę napaści nad ranem w szpitalu im. Biziela. Następnie przeszedł operację. Lekarze musieli usunąć mu śledzionę. Bielawa powoli dochodzi teraz do siebie.
Przeczytaj również: Zagadka śmierci Wojtka Ciąrzyńskiego wyjaśniona
- Zgłoszenie o zdarzeniu dostaliśmy około godziny 6.00 rano - mówi mł.asp. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Zabezpieczyliśmy już nagrania z monitoringu miejskiego oraz będzie sprawdzać także inne nagrania, nawet te z monitoringu przy w sklepach. Trwają poszukiwania sprawcy.
Policjanci wstępnie ustalili, że dziennikarz feralnej nocy nie wdał się w żadną kłótnią ani sprzeczkę. Wstępnie podejrzewają, że napastnik pomylił go z kimś innym. Atakując go, odkrył swoją pomyłkę i szybko uciekł. Napaść nie miała charakteru rabunkowego.
Czytaj e-wydanie »