Nie żałowali ci, co przyszli w niedzielę na kiermasz. Po raz kolejny przed świętami można było kupić ozdoby, stroiki i inne przedmioty rękodzielnicze. - Robiłam wcześniej ankietę, dzwoniłam do pań z kół gospodyń czy są zainteresowane pokazaniem się na kiermaszu i odpowiedzi były jednoznaczne - mówi Wioletta Chabowska z muzeum, organizatorka imprezy. - Panie są bardzo chętne do pokazania swoich prac rękodzielniczych.
W tym roku mniej było potraw i stoisk z jedzeniem, ale za to wybór ozdób był niesamowity i zaspokoił chyba najbardziej wybredne gusta.
Ale nie zawiodły panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Iwca. Na tym stoisku można było kupić swojski chleb, ser podwędzany i nie mogło zabraknąć też miniaturowych chlebków do koszyczka wielkanocnego. Dla smakoszy nie zabrakło serniczka z domowej roboty sera. - Można zamrozić i na święta gotowy - zachęcały panie przy stoisku.
Przed Wielkanocą nie zabrakło stoisk z wikliną, bo wiadomo, że koszyczki do święconki zawsze się przydadzą. Jak to w Borach królowały ozdoby z naturalnych surowców. Zajączki z siana, jajka malowane w korze dębu i drapane, ozdabiane koronkami, sznurkiem, ziarenkami słonecznika czy kawy.
- Przygotowaliśmy ponad trzydzieści stoisk przygotowaliśmy - mówi Chabowska. - Wystawiają osoby z całego powiatu, nie tylko z miasta. A odwiedzających nie brakuje. Obserwuję, że są nowe twarze, ale i są tacy co przychodzą co roku i szukają nowych, niepowtarzalnych rzeczy i ozdób na święta.
Tucholaniei mieszkańcy okolic już przyzwyczaili się do kiermaszu przed świętami i chyba na dobre wpisał się w kalendarz.
Czytaj e-wydanie »