Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadził kontrolę we wszystkich bydgoskich szpitalach. Miał sprawdzić, czy rzeczywiście w mieście nie było łóżka dla Darii.
Mieszkanka domu pomocy społecznej trafiła do szpitala przy ul. Seminaryjnej. Miała 40 stopni gorączki i problemy z oddychaniem. Lekarze zdecydowali, że powinna znaleźć się na oddziale intensywnej terapii. Ale nie u nich, bo nie ma wolnego miejsca.
Telefonowano do innych bydgoskich szpitali. Żaden nie przyjął 18-latki.
Została przewieziona do Chełmna. Zmarła tego samego dnia około godz. 15.00
Przeczytaj również: Zabrakło dla Darii miejsca na ziemi, ale w niebie jest
W poniedziałek NFZ podał wyniki kontroli. - W szpitalu przy Seminaryjnej jest sześć stanowisk. Na pięciu leżeli pacjenci. Jedno było wolne - informuje Jan Raszeja, rzecznik regionalnego NFZ. - Dyrekcja placówki tłumaczy, że dziewczyny nie przyjęto, ponieważ tego dnia planowano rozpoczęcie terapii jednego z pacjentów i do tego były potrzebne aż dwa stanowiska.
Daria trafiła do tego szpitala około godziny 10.00, a terapię wspomnianego pacjenta rozpoczęto o 14.15.
Dyrekcja lecznicy podtrzymuje, że feralnego dnia wolnego miejsca zabrakło. - Było ono przygotowane dla pacjenta, który właśnie miał zacząć leczenie - mówi Lech Reichelt, zastępca dyrektora Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii.
W szpitalu dziecięcym na siedem stanowisk jedno było wolne. - Nie przyjęli Darii, bo stwierdzili, że jest pełnoletnia - kontynuuje Raszeja. - Utrzymywano, że w takim przypadku NFZ nie zapłaci za świadczenia. Ale jej pobyt w tym szpitalu byłby przez nas zrefundowany, bo to nasz obowiązek.
Ewa Węgrzynowska, ordynator oddziału anestezjologii w szpitalu dziecięcym: - Lada chwila miało trafić do nas kolejne dziecko, więc trzymaliśmy dla niego miejsce.
Pacjent zajął je jednak około godz. 15.00, pięć godzin po tym, jak szukano łóżka dla Darii.
Wolnym miejscem - według NFZ - dysponował też "Jurasz". Było ono zgłoszone do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Nikt tu jednak nie zatelefonował.
Dwa kolejne łóżka na "intensywnej" czekały w szpitalu onkologicznym. - Tutaj też nikt o nie się nie dowiadywał - mówi dalej Raszeja.
Zobacz też: W bydgoskich szpitalach były wolne miejsca, ale nie dla Darii
Odmienne wyniki kontroli przedstawia Lech Kubera, wicedyrektor Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Bydgoszczy: - Tego dnia przed południem nie było wolnego miejsca na oddziałach intensywnej terapii w Bizielu, Juraszu, wojskowym, MSW, miejskim i pulmonologii - wymienia. - Takie są informacje z raportów. Nie mamy powodów, aby je podważać. Jednakowe informacje potwierdziła i przekazała nam Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego.
Kubera dodaje: - To, że fizycznie było miejsce, nie oznacza jeszcze, że istnieje możliwość zapewnienia opieki. Dziś wyniki kontroli NFZ powinny trafić do prokuratury. - Po zapoznaniu się z nimi zajmiemy stanowisko - zaznacza prokurator Jan Bednarek z bydgoskiej prokuratury okręgowej.
Rzecznik Praw Pacjenta też wszczął postępowanie. - Czekamy na odpowiedzi z centrum pulmonologii, szpitala w Chełmnie, centrum zarządzania kryzysowego i NFZ - wymienia Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.
Czytaj e-wydanie »