- Do naszego lokalu prowadzą dwa wejścia - opowiada o ulicy Kozackiej pani Aneta. - Przez jakiś czas codzienne rano witał nas ten sam widok: śmieci. Wypalone papierosy, papiery, butelki po piwie. Jedno wejście zaczęliśmy już sprzątać sami - choć jest firma, która powinna się tym zajmować, po to m.in. płacimy czynsz spółdzielni. Zostało jeszcze drugie wejście.
Po imprezach zostają śmieci
I to właśnie z nim jest problem. Schody są zabudowane, więc aż proszą, by schować się w nich przed deszczem czy wiatrem.
- Wykorzystują to ludzie, dla których to doskonała miejscówka, by wypić sobie wieczorem piwo na świeżym powietrzu - mówi pani Aneta. - Zdaję sobie sprawę, że tego pewnie nie da się szybko zmienić - ale chciałabym chociaż nie oglądać codziennie rano resztek szkła i innych pozostałości po takich imprezach. Zwłaszcza, że często przychodzą tu przecież dzieci, muszą oglądać ten bałagan. Wysyłałam maile do spółdzielni mieszkaniowej, ale bez rezultatu. Jeszcze trochę, a zacznę tam sama sprzątać, choć przecież nie tak powinno to wyglądać.
Prezes: trzeba zająć się umową
Prezes SM "Kopernik", Marek Żółtowski, był zaskoczony informacją. - Jest firma, która powinna sprzątać okolice tego lokalu, nie rozumiem, dlaczego doszło do takiej sytuacji - mówił w środę. - Oczywiście, jeszcze dziś zajmiemy się sprawą.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, w czwartek rano przy ul. Kozackiej było już czysto. - Nie zauważyłam żadnych śmieci, chyba nawet ktoś umył podłogę, bo zniknęły wreszcie stare plamy po piwie - cieszy się inny użytkownik lokalu przy Kozackiej.
Czy porządek zostanie na dłużej? Będziemy sprawdzać - i spółdzielnia też. - Wygląda na to, że będziemy musieli zweryfikować umowę, jaką mamy z firmą sprzątającą - mówi prezes. - Trzeba będzie porozmawiać o zakresie prac i ich harmonogramie, żeby do podobnych sytuacji już w przyszłości nie dochodziło.
Czytaj e-wydanie »