Policyjne podsumowanie długiego weekendu nastraja umiarkowanym optymizmem. A to dlatego, że w analogicznym czasie w ubiegłym roku zginęło na drogach 89 osób. To 12 więcej niż w tym roku. Niemniej jednak w całym kraju w wypadkach samochodowych do kostnic zawieziono 77 podróżnych, którzy nie dojechali na majówkę, nie wrócili do domów; którym czołowe zderzenie, czy twarde lądowanie na drzewie przerwało majowy wyścig na wypoczynek.
Liczby wciąż krzyczą: 742 wypadki, 949 rannych, 4549 pijanych kierowców.
Przeczytaj również: Tragedia na DK nr 10. W wypadku zginęła 18-latka i kobieta w ciąży
No właśnie, najbardziej przeraża chyba ta ostatnia liczba. Analogiczne dane są powtarzane kilka razy w roku - a to przy okazji świąt Bożego Narodzenia, a to wielkanocnych, a to na zakończenie długiego weekendu majowego. To mantra zabarwiona krwią, nosząca piętno tragedii bliskich, znajomych i przyjaciół tych, którzy zginęli. Wspólnym mianownikiem tej manty są zawsze liczby idące w dziesiątki, setki, tysiące.
Mam zawsze problem z tym, jak traktować te dane dotyczące śmierci w wypadkach drogowych. Mogę mówić tylko w swoim imieniu, więc ujmę to tak: z roku na rok jestem chyba coraz bardziej znieczulony tymi informacjami. To znieczulenie miesza się ze złością i bezsilnością. Bo tak chyba trzeba nazwać to, co czuję, kiedy jestem świadkiem rozmów, takich jak zasłyszana ostatnio:
- Wracaliśmy z Michałem z wesela - mówi dziewczyna.
- Mhm... już czuję ten klimat w samochodzie - komentuje koleżanka.
- Nie, no co ty. Skończyliśmy o piątej. O dziewiątej byliśmy na śniadaniu. A na trasie... tak z godzinkę później.
- A, to świeżutko...
- No, no. Nie, ja była świeżutka. Michał też. Tylko się spocił, jak minęliśmy patrol.
- Zatrzymali na suszarkę faceta przed nami. Takim białym peugeotem jechał - włącza się Michał. - Chciałem zapalić z tego wszystkiego, ale się opanowałem. Taka gorzelnia w aucie, że jakbym zapalił, to by chyba dach wywaliło!
Zapis rozmowy mniej więcej dosłowny. Konwersacja zwieńczona salwą śmechu i będąca przyczynkiem do kilku innych opowiedzianych po niej historii powrotów na gazie.
Zobacz też: Internetowy bat na pijanych kierowców. Prokuratura publikuje wyroki w sieci
Fakt, że w tym roku zginęło na drogach 12 osób mniej, niż w ubiegłym roku, należy poczytywać chyba jednak bardziej jako przypadek niż sygnał, że głupota w narodzie zanika.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje