Mieszkanka gminy Osielsko trafiła w poniedziałek do szpitala im. dr. Jurasza w Bydgoszczy.
Przypomnijmy, że została karetką zawieziona do lecznicy po tym, gdy wezwana do chorej lekarka pogotowia stwierdziła, że pacjentka nie żyje. Tymczasem 84-letnia kobieta ocknęła się w obecności wezwanych na miejsce - jak zwykle w sytuacji, gdy lekarz stwierdza zgon - policjantów z wydziału dochodzeniowego.
- Stan pacjentki można określić jako stabilny - wczoraj wczesnym popołudniem informowała Marta Laska, rzecznik bydgoskiego szpitala Jurasza. - Przebywa pod stałą opieką lekarzy w naszej klinice neurologii.
Czytaj: Lekarka stwierdziła zgon bez badania pacjentki. Kobieta... ożyła!
Zapytaliśmy rzeczniczkę o to, co dokładnie dolega mieszkance Żołędowa. - Lekarze nie udzielają bliższych informacji o stanie pacjentki dla dobra prowadzonego dochodzenia w tej sprawie - odpowiada Marta Laska.
Lekarka, która w poniedziałek wydała przedwcześnie stwierdzenie zgonu pacjentki, to anestezjolog z bydgoskiego pogotowia. Od trzech dni śledczy Prokuratury Rejonowej w Bydgoszczy przesłuchiwali świadków w jej sprawie. Medyk nie usłyszała jeszcze zarzutów.
- Przesłuchaliśmy już prawie wszystkich świadków, których wyjaśnienia mogły rzucić światło na całe zdarzenie - mówi prokurator Dariusz Bebyn. - Coraz bardziej skłaniamy się ku powołaniu biegłych medycyny. Ani policjant, ani prokurator sam nie jest w stanie orzec - bez znajomości medycyny - czy był związek przyczynowo-skutkowy między działaniem lekarki a pogorszeniem się stanu zdrowia pacjentki. To kluczowa sprawa, którą trzeba wyjaśnić.
Śledczy dodaje, że w dochodzeniu będą brane pod uwagę również orzeczenia lekarskie i dokumentacja bieżących badań pacjentki. Śledztwo jest rozwojowe.
Czytaj e-wydanie »