Kryzys ekonomiczny wdziera się do Polski, ale wyprzedził go kryzys małżeństw.
Niestety, nasz region należy do niechlubnej czołówki pod względem nietrwałości związków małżeńskich (4029 rozwodów rocznie - 2,46 rozwodu na 1000 mieszkańców). Wyprzedzają nas jedynie Zachodniopomorskie, Lubuskie, Warmińsko-Mazurskie i Dolnośląskie. Liczba rozwiązanych małżeństw w tych województwach jest niepokojąco wysoka, zwłaszcza w porównaniu ze Świętokrzyskiem (1,29) czy Podkarpackiem (1,44).
Jeśli wziąć pod uwagę tylko obszary wiejskie naszego województwa (1,73), jest jeszcze gorzej - zajmujemy drugie miejsce po Warmińsko-Mazurskiem. Dla porównania liczba rozwodów na wsi świętokrzyskiej to ledwie 0,85 na 1000 mieszkańców!
W rozwodowej czołówce znajduje się kraina czarnoziemów - powiat inowrocławski (2,58). To dwukrotnie więcej niż średnia krajowa na wsi. Zaskakująco wysoka jest też liczba wiejskich rozwodów w powiatach nakielskim (2,32) i chełmińskim (2,23).
Dołek pod Bydgoszczą
Smutnym rekordzistą jest jednak powiat bydgoski (3,17), gdzie rozpada się dwukrotnie więcej małżeństw niż w okolicach Torunia (1,64). Oprócz Solca i Koronowa ogromną część populacji stanowią tu mieszkańcy zamożnych podmiejskich osiedli. Liczba rozwodów w powiecie jest tu niemal taka sama jak w Bydgoszczy (3,21).
Małe miasta w kryzysie
Demografowie zwracają uwagę również na inne charakterystyczne zjawisko - to nie największe miasta regionu wiodą prym w kujawsko-pomorskiej statystyce rozwodów. Więcej rozbitych małżeństw odnotowuje się w miastach powiatu inowrocławskiego (Inowrocław, Pakość, Gniewkowo, Janikowo, Kruszwica - 3,47), w Chełmnie (3,44) oraz miastach powiatu sępoleńskiego (Sępólno, Kamień Krajeński, Więcbork - 3,26). Plaga rozwodów dotyczy również Golubia-Dobrzynia (3,15) oraz Nakła (3,14).
Zaskakiwać może stosunkowo niewielka jak na duże miasto liczba rozwodów we Włocławku (2,00), wyraźnie niższa niż w Toruniu (2,96) czy w Grudziądzu (2,80).
, (źródło: GUS)