https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jednym autem przeżyłam "czołówkę", drugim dachowanie... [zdjęcia]

Aleksandra Pasis [email protected] tel. 56 45 11 925
Aleksandra Pasis z grudziądzkiego oddziału "Pomorskiej” na własnej skórze przekonała się, jak ważne jest zapinanie pasów
Aleksandra Pasis z grudziądzkiego oddziału "Pomorskiej” na własnej skórze przekonała się, jak ważne jest zapinanie pasów Piotr Bilski
Bolało, jak diabli - uderzyłam w drzewo, ale wyszłam cało. Za chwilę wsiadam do drugiego auta i dachuję. Krew z impetem spływa mi do mózgu. Co by było, gdybym nie miała zapiętych pasów? Rozległe rany, kalectwo, a może... śmierć.

Grudziądz. W LOKu można było przecwiczyć lekcję z wypadków.

Na szczęście to tylko symulacje wypadków. Ale jakże pouczające.

Na pierwszy ogień idę przekonać się, co może się stać przy nagłym uderzeniu np. w mur, drzewo, inne auto. Siadam w fotelu, zapinam pas. Jadę. Sekunda, dwie, kolizja i szarpnięcie. Bardzo mocne szarpnięcie. Czuję jak pas wbija mi się w klatkę piersiową. Boleśnie. Ale gdyby nie on, wyleciałabym w powietrze, jak kula wystrzelona z armaty.

Przeczytaj również: Jazda bez trzymanki, czyli symulator dachowania

Siła uderzenia jest wielka

Dopiero po "czołówce" instruktor uświadamia mnie, że "jechałam" z prędkością zaledwie 8-10 km/h. To nieprawdopodobne! Moja wyobraźnia uaktywnia się i zaczynam myśleć sobie, co by było przy prędkości choćby 50 km/h...

Podobne dylematy mają kolejni śmiałkowie, którzy tak jak ja postanowili przetestować symulatory wypadków. W niedzielę stanęły one na placu Ośrodka Szkolenia Kierowców Ligi Obrony Kraju w Grudziądzu. - Taką próbę na sucho każdy kierowca powinien przeżyć chociaż raz - podkreśla Stefan Kulkowski z LOK -u. - Szybciej wówczas zdejmowałby nogę z gazu.

Zobacz też: Pokazali wypadek na przejeździe kolejowym w Mogilnie - by było bezpieczniej [zdjęcia]

Próba druga. Wsiadam do nowej toyoty. - Proszę zdjąć okulary - mówi Jerzy Wendzlewicz, też z LOK-u. - Na własnej skórze przekona się pani, że to dla pani bezpieczeństwa.

Zapinam pasy. Startujemy. Gdy czuję, że samochód zaczyna się obracać, moje ręce kurczowo trzymają kierownicę. Tylko dzięki niej panuję nad ciałem i w tych ułamkach sekund tym bardziej uświadamiam sobie, jak ważny jest zapięty pas. Gdyby nie on, nie miałabym szans na utrzymanie się w fotelu. "Latałabym" po aucie niczym piórko w zamkniętej i obracającej się na wszystkie strony - puszce.

Po opuszczeniu symulatora zdaję sobie jeszcze sprawę, że wszystkie przedmioty które wożę na półce czy fotelu pasażera: torebka, butelka z wodą i futerał od okularów, w momencie dachowania, stają się niebezpieczne. Rozsypałyby się w oka mgnieniu po całym samochodzie i pospadały na mnie z ogromną siłą. Wniosek: moje "gadżety" wylądują od teraz w zatrzaskiwanej skrytce i bagażniku.

Swoimi wrażeniami dzieli się ze mną też Michał Lamparski, żołnierz zawodowy: - Bez pasów człowiek nie ma szans, odbija się jak piłeczka, "lata" po samochodzie jak chorągiewka. Cieszę się, że miałem okazję przeżyć takie "wypadki". Na szczęście tylko na symulatorach.

Spróbuj też! Warto

Samochód-symulator, którym grudziądzanie mieli szansę dachować to "nówka" wyprodukowana przez Instytut Transportu Drogowego na zamówienie LOK-u. Możliwość jego przetestowania mieli już także mieszkańcy Żnina. Kolejne ćwiczenia, w następny weekend, zaplanowano w Olsztynie.

Taką "lekcję" polecam wszystkim kierowcom. Ja zapamiętam ją na długo. Z nadzieją, że nigdy nie zweryfikuję symulacji z rzeczywistością.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

ja przeżyłam właśnie drugie dachowanie w swoim życiu. i nie była to symulacja.

pierwszy raz to ja prowadziłam, wiele mnie to nauczyło.

drugi raz, koleżanka. jechała za szybko, wyprzedzała z naprzeciwka jechał samochód. spanikowała i skończylismy w rowie. 

za każdym razem w samochodzie były bliskie mi osoby i za każdym razem uratowały nas pasy bezpieczeństwa.

 

m
m.

Pani na zdjęciu ma przede wszystkin źle ustawiony fotel, ledwo dosięga do kierownicy. Może nie miałaby wypadków, jeśli by prawidłowo ustawiała fotel?

T
Tomek

A moja żona przeżyła tylko dlatego, że pasów nie miała. Jechała 4 km od naszego domu do rodziców. Siła uderzenia odrzuciła ją na miejsce pasażera i tylko dlatego przeżyła. Gdyby miała pasy zostałaby zmiażdżona......

Co nie zmienia faktu, że sam pasy zapinam, zawsze.....

J
Jan2

Jechałem  osobówką.

Na wylotówce miałem czołówkę . Przyjechała drogówka. Mandat to tylko stówka.

Ale to i tak dużo, bo miałem kupić altówkę i  diabli wzięli.gotówkę.

Pozdrawiam dzien nikarzy z "Pomorskiej".

P
Pasy są OK

Pasy zapięte podczas jazdy to podstawa. Miałem wypadek jako pasażer w czasach kiedy pasy nie były obowiązkowe. Akurat miałem zapięte. Wypadek polegał na tym, że na nasz pas ruchu wjechało inne auto i mogła być czołówka. Kierowca zaczął hamować ostro i pojazd ściągnęło do rowu głębokiego rowu. Dużo energii poszło bo pojazd zarył w ziemię. Mimo tego kierowca stracił przytomność takie było mocne uderzenia. Poobijany duża rana na nodzie, w co on się uderzył ?? A mi nic kompletnie nic się nie stało żadnego najmniejszego siniaka. Dziwne to było ale mam skłonność do siniaków. A tu nic. Pasy ratują życie, pasy chronią przed obrażeniami. Tego jestem na 100% pewny.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska