Nastroje, jakie panują wśród personelu szpitala są bardzo złe. - Dyrektor w ogóle się z nami nie liczy, a sięga do naszych kieszeni - denerwują się ludzie.
Marek Nowak tłumaczy trudną sytuację finansową wynikiem polityki Narodowego Funduszu Zdrowia. - Nie otrzymaliśmy zapłaty za nadwykonania za okres czterech lat - wyjaśnia szef lecznicy. - Dlatego podjąłem decyzję o ograniczeniu wydatków m.in. na płace.
Cięcia mają objąć wszystkich pracowników! - Łącznie ze mną - zaznacza Nowak.
O jakich obniżkach mowa?
- przy wynagrodzeniu do 3 tys. zł brutto - 5 proc.,
- przy wynagrodzeniu między 3 tys. zł a 6 tys. zł brutto - 10 proc.,
- przy wynagrodzeniu wyższym niż 6 tys. zł - 15 proc.
Ograniczenia mają obowiązywać od 1 lipca 2013 r., do 30 czerwca 2014 r.
Przeczytaj również: Bydgoszcz: w "Juraszu" rozpoczęły się zwolnienia pracowników
O sytuacji w szpitalu wrze na internetowym forum "Pomorskiej". "Gość" pisze: - Grunt się pali, to dyrektor wyciąga rękę do portfeli swoich pracowników! Skandal!
Jak zaznacza Marek Nowak, na cięcia pensji zgodziły się związki zawodowe. - Stanęliśmy przed wyborem: albo godzimy się na obniżki, albo część załogi zostanie zwolniona - tłumaczy Andrzej Wein, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w szpitalu. - W trosce o ludzi wybraliśmy drugie rozwiązanie. Dyrektor wyjaśniał, że chodzi o utrzymanie płynności finansowej. Jednocześnie ustaliliśmy, że będziemy spotykali się raz na kwartał i omawiali sytuację ekonomiczną, aby sprawdzać czy wprowadzone oszczędności będą przynosiły rezultaty.
Jak przyznaje Andrzej Wein, mowa o ok. 2 mln zł miesięcznie. Mają one pochodzić także z oszczędności m.in. w gospodarce lekami.
Ile zatem NFZ ma długu wobec naszego szpitala? - 30 mln. zł - szacuje Marek Nowak. - Dlatego nie mam z czego płacić kontrahentom.
I zapowiada: - Jeśli nie będzie pieniędzy z NFZ-u, od 1 lipca przestanę przyjmować pacjentów! Będziemy udzielali pomocy tylko w przypadkach zagrożenia życia.
Zobacz też: Zarobki lekarzy: za dyżur 1,4 tys. zł na dobę
Jan Raszeja, rzecznik NFZ w Bydgoszczy: - Fundusz musi płacić za nadwykonania zabiegów ratujących życie (tych grudziądzki szpital w ogóle nie wyszczególnia w swoich sprawozdaniach) oraz tzw. świadczeń nielimitowanych.
- Łączna suma wszystkich nadwykonań, które zobowiązani jesteśmy zapłacić szpitalowi za lata 2010-12 to niespełna 5 mln 200 tys. zł - dodaje rzecznik.
W sprawę zaangażowany jest m.in. poseł PO, Tomasz Szymański: - Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest dramatyczna. Poprosiliśmy o pilne spotkanie z prezesem Funduszu, aby naciskać o jak najszybszą wypłatę pieniędzy. Czekamy na termin.
Finanse szpitala sprawdzali ostatnio radni komisji rewizyjnej. Wyniki kontroli powinniśmy poznać do końca miesiąca.
Czytaj e-wydanie »