Rozmowa z
Ryszardem Brejzą
prezydentem Inowrocławia
- W 1998 roku trwały prace nad reformą samorządowa. Ważyły się wówczas losy naszego województwa, bo rząd zakładał, że będzie ich 12. Nas na mapie nie było. Powstaliśmy w zamian za dwustołeczność: urząd marszałkowski w Toruniu, urząd wojewody - zgodnie z wolą bydgoszczan - w Bydgoszczy. Czy dwustołeczność naszemu regionowi wyszła na dobre?
- (westchnienie). Dzięki temu w ogóle mamy województwo kujawsko-pomorskie. I w tym sensie wyszła na dobre. Niewątpliwie, dla samej Bydgoszczy, dla rozwoju jej potencjału administracyjno-gospodarczego byłoby lepiej, gdyby siedziba władz samorządowych była w Bydgoszczy. Tak zresztą proponowałem i tak wstępnie było uzgodnione. A siedzibą wojewody miał być Toruń.
Czytaj: Metropolia pod lupą samorządów
- To bydgoszczanom, a nie Toruniowi zależało na powstaniu województwa. Toruń nie miał oporów, by być powiatem w województwie, które nazwano Pomorzem Nadwiślańskim?
- Do samego końca, do ostatnich głosowań w Sejmie, Toruniowi nie przeszkadzało, że sejmik i wojewodę mieliby w Gdańsku. U siebie nie mieli mieć żadnego urzędu. Politycy toruńscy widzieli się w województwie pomorskim, wtedy Pomorzu Nadwiślańskim. To bydgoszczanom zależało na powstaniu województwa.
- Jak pan patrzy na argumenty Bydgoszczy, która udowadnia, że spełnia prawie wszystkie kryteria metropolitalne, a Toruń niewiele? Jakie ma to znaczenie?
- Nie wiem, jakie ma znaczenie, mogę powiedzieć, jakie są skutki. Takie, że jesteśmy przedmiotem kpin i żartów. Taka jest prawda. Ktoś musi to publicznie w województwie powiedzieć. Spotykam się z prezydentami i burmistrzami i gdy słyszą Bydgoszcz - Toruń, to widzę porozumiewawcze uśmieszki. To są niespełnione szanse. Bydgoszcz stanowiła i nadal stanowi olbrzymią siłę w zakresie gospodarczym.
- Bydgoszcz powinna iść teraz z Toruniem ręka w rękę?
- W tej chwili? Powinna iść na warunkach wynegocjowanych z władzami Torunia. Ale nie wskażę, jakie to warunki. Z całą pewnością pójście wspólnie więcej by dało niż osobno. Z zagwarantowanym miejscem Bydgoszczy, bo tu zgadzam się z stanowiskiem jej władz, że miejscem podstawowym zawsze musi być ośrodek silniejszy, bardziej liczebny, jakim jest Bydgoszcz.
- Powiedział pan, że Bydgoszcz straciła na podziale...
- My byśmy stracili jeszcze więcej, gdyby województwo nie powstało. Stracilibyśmy jeszcze więcej, gdyby wszystkie urzędy były w Gdańsku. Gdańsk rozdzielałby środki dla Torunia i Bydgoszczy. Każdy rozsądnie myślący człowiek może sobie tę perspektywę wyobrazić. Jak mogłoby być lepiej?!
Cała rozmowa z Ryszardem Brejzą, dzisiaj w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej" Zapraszamy również do zakupu e-wydania. Możesz ściągnąć też naszą gazetę na iPada.
Czytaj e-wydanie »