Plejada argumentów "za" i "przeciw", gęsta atmosfera i sporo emocji - gorąca była dyskusja podczas sesji rady gminy.
Obrady były kontynuacją tych przerwanych 4 lipca. Radni mieli wczoraj uchwalić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. To ono określa, gdzie będą mogły w dalszej lub bliższej przyszłości powstać m.in. zakłady przemysłowe, domy i ciągi komunikacyjne.
Mieszkańcy różnych miejscowości oraz jedna firma złożyli w sumie 16 wniosków o zmianę zaproponowanego dokumentu. Ci z Białego Boru chcieli, aby gminny teren przemysłowy, który leży w tej miejscowości, został w studium ujęty jako teren na zieleń. Bez możliwości wpuszczania tam przemysłu.
- Jesteśmy przystawieni do muru. Nie chcemy blokować uchwalenia studium, ale ta władza nie chce nas zauważyć - podkreślał Edward Sadurski.
"A my mamy wysypisko smieci"
Natomiast Leszek Szatalski przypomniał, że w zakładzie Mueller, który znajduje się obok spornej ziemi, doszło jakiś czas temu do niebezpiecznego pożaru. - Jak spojrzycie na mieszkańców, którzy stracą swoje domy lub zaczną chorować? - mówił do radnych Szatalski.
Zareagował radny z Wielkiego Wełcza Henryk Makowski, który podkreślił: - Niedaleko nas jest wysypisko śmieci i jakoś nikt nie choruje. Przecież nie wiadomo nawet czy w Białym Borze w ogóle coś powstanie.
Wójt Jan Tesmer przypomniał zaś, że teren, o który toczy się walka, od 40 lat jest przeznaczony pod inwestycje. I poprosił radnych, aby nie przyjmowali wniosku mieszkańców Białego-Boru. - Jest to szkodliwe. Może narazić gminę na straty - mówił Jan Tesmer. Ostatecznie ośmiu radnych zagłosowało za odrzuceniem wniosku mieszkańców Białego Boru. Siedmiu było przeciwnego zdania.
Co dalej? Sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu administracyjnego.
Wiatraków na razie nie będzie
Zadowoleni z wyników wczorajszej sesji mogą być za to mieszkańcy Maruszy i Skarszew. Dlaczego? Bo radni, zgodnie z opinią urzędników, nie zgodzili się na to, aby w rejonie tych wsi mogła powstać farma wiatraków. - Było zbyt wiele wątpliwości. Sprawa jest problematyczna - mówił Maciej Kornalewski, urbanista i autor studium.
Wzięto również pod uwagę opinie mieszkańców, którzy wiatrakom mówili głośnie "nie". O ich proteście "Pomorska" informowała już w lipcu ubiegłego roku. - To bardzo dobra decyzja - skomentowała wczoraj werdykt radnych Magda Zdrojewska, która mieszka w Skarszewach.
Niepocieszony był przedstawiciel firmy, która chciała stawiać wiatraki: - Według moich informacji ten teren się do tego nadaje.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców