Nawet 500 telefonów dziennie odbierają psychologowie i pedagodzy obsługujący telefon zaufania 116 111. Dzieciaki dzwonią, bo w pobliżu nie mają nikogo innego, żeby z nimi pogadał. Albo chociaż wysłuchał. Mali rozmówcy mają czas, bo są przecież wakacje, a oni siedzą w domach, ale dla nich nie zawsze czas ma ktoś inny.
Przeczytaj również: Zaginęło 550 dzieci. MSW sfinansuje nowy telefon zaufania dla rodziców
Na każdy temat
- Najczęściej dzwonią do nas dzieci w wieku 13-15 lat. Najmłodsi mają 7 lat - informuje Lucyna Kicińska, koordynatorka Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111. - Chcą rozmawiać z nami, bo nie mają komu się zwierzyć. Mówią nam o swoich kłopotach z rówieśnikami. Kłótnie albo nieszczęśliwa miłość to jedne z najczęściej poruszanych tematów. Kolejne to problemy związane z dojrzewaniem i seksualnością. Nasi rozmówcy często też opowiadają nam o rodzicach.
Jestem najniższy spośród rówieśników, może ze mną coś nie tak? Koleżanki mają już miesiączkę, a ja nie - czy to znaczy, że nie będę mogła mieć dzieci? Pokłóciłam się z koleżanką i nie wiem, czy powinnam się do niej pierwsza odezwać. Mam 15 lat i mój chłopak chce, żebym się z nim przespała, powinnam? To tylko niektóre pytania, z jakimi zwracają się rozmówcy.
Prawie wszyscy małoletni traktują telefon zaufania jak ostatnią deskę ratunku. Nie muszą się przedstawiać. Powiedzieć, skąd są, ile mają lat. Anonimowość gwarantowana. O anonimowość proszą też fachowcy, którzy telefony z całego kraju odbierają.
Gorąca linia
Jest sześć linii telefonicznych. Obsługiwane są przez sześciu specjalistów. Darmowy telefon jest czynny przez cały tydzień w godzinach 12.00-20.00. Linie wciąż są zajęte. Nie ma jednak tak, że dziecko nie może się dodzwonić. Kolejna próba połączenia jest zazwyczaj już udana.
Czytaj też: Linia 116 111. Telefon zaufania bardzo potrzebny
Średnio raz w miesiącu robi się bardzo, bardzo gorąco. Ktoś przez telefon krzyczy, że stoi na parapecie i zaraz skoczy. Albo, że ma nóż i nie zawaha się go zaraz użyć. Czasem zapowiada, że się utopi. Wtedy obsługujący linię błyskawicznie kontaktują się z policją. Ta namierza desperata.
Nieraz było, że dziecko czy nastolatek połknął tabletki i zadzwonił, że zaraz się otruje. - Gdy lekarstwa zaczynały działać i traciliśmy kontakt z rozmówcą, czekaliśmy tak długo na linii, aż usłyszeliśmy po drugiej stronie ratowników lub policję, która wkroczy do mieszkania - wyjaśnia psycholog z telefonu zaufania.
Rozmowa może trwać najwyżej godzinę, ale "klienci" dzwonią nawet codziennie, przez miesiąc nawet. Potem odzywają się po paru miesiącach powiedzieć, że jest już w porządku.
***
Czasem jest śmiesznie. - Zadzwonił 9-latek. Opowiadał o tym, że jego panna, też 9-latka, zerwała z nim i wybrała innego rówieśnika, bo ten dostał... więcej pieniędzy na pierwszą komunię - dodaje Lucyna Kicińska.
Był też 7-latek, który opisywał swojego tatę jako mężczyznę w wieku średniowiecza. Chłopiec tak mówił o 35-letnim ojcu.
Czytaj e-wydanie »