Zmotoryzowany "chodzik" w grudziądzkim szpitalu
O kulach - 20 m. "Chodzikiem" - 200 m

Pacjentka ma pas stabilizacyjny, który utrzymuje prawidłowy ruch w obrębie miednicy.
(fot. Maryla Rzeszut)
Ultranowoczesny sprzęt - "chodzik" zmotoryzowany (ma silnik), sterowany pilotem, trafił do grudziądzkiego szpitala z Niemiec. - Firma, u której szpital kupował inny sprzęt, zaproponowała nam przetestowanie "chodzika" najnowszej generacji. Chętnie się zgodziliśmy - wyjaśnia Piotr Kasprzak, ordynator rehabilitacji ogólnoustrojowej z pododdziałem udarowym szpitala w Grudziądzu.
Czytaj: Znalazły się pieniądze na operację tętniaka! Na szczęście
Chora o kulach z trudem wykonała kilkanaście kroków. Szła, dosuwając jedną nogę do drugiej. Ale gdy fizjoterapeuta Piotr Lutowski ostrożnie "wpiął" ją do niemieckiego "chodzika", założył jej stabilizacyjny pas i pilotem sterował poruszanie się, przeszła całą długość korytarza!
I to krokiem naprzemiennym. Pacjentka Grażyna Babińska (która jeszcz eniedawno wcale nie mogła się ruszać, nawet oddychanie umożliwiał jej respirator) nie może się nachwalić "chodzika": - Nie ma porównania ze sprzętem stosowanym dotychczas. To szczęście, móc przejść na własnych nogach "normalnie", 10 razy więcej niż o kulach! Idę stabilnie, nie grozi mi upadek - mówiła nieco zmęczona po prezentacji. - I w każdej chwili, jeśli coś będzie nie tak, mogę wyłączyć urządzenie.
- Różnica jest bardzo wyraźna. Pacjent o kulach przejdzie ok. 20 metrów, a w "chodziku" 200 metrów. Pani Grażyna o kulach szła z prędkością pół kilometra na godzinę. W chodziku 2,5 km na godzinę - relacjonuje Piotr Lutowski. - Pilotem steruję prędkością i kierunkiem chodu: do przodu, do tyłu, w bok. Pas zabezpieczający, stabilizacyjny, w który wpięta jest pacjentka, umożliwia ruch także w obrębie miednicy. To pozwala uczyć stawiania kroków w prawidłowym wzorcu. Pacjentka ta trafiła do nas z neurologii, gdzie nawet nie mogła siedzieć.
- Nauczanie chodu jest jednym z najtrudniejszych zadań w rehabilitacji. To szalenie ciężka, mozolna praca wymagająca korzystania ze specjalistycznego sprzętu, czasem drogiego, który nierzadko działa niezgodnie z ruchem fizjologicznym. Przez to może się utrwalać błędny, patologiczny wzorzec ruchu. Chory chodzi, ale nienaturalnie - tłumaczy Piotr Kasprzak, ordynator. - Nauka prawidłowego, fizjologicznego chodu jest możliwa dzięki "chodzikowi". Rozwiązanie tego problemu przyszło - dosłownie - z Niemiec.
Zmotoryzowany "chodzik" (ma zamontowany silnik) nazywa się THERA-Trainer e-go.
Będzie w Grudziądzu dwa tygodnie. Przez ten czas skorzysta wielu pacjentów, którym przywraca się umiejętność chodzenia.
- Ale tylko ci, którzy są w stanie sami stanąć i utrzymać ciężar swojego ciała - zaznacza Piotr Kasprzak, ordynator rehabilitacji ogólnoustrojowej z pododdziałem udarowym. - "Chodzik" jest pomocny w przypadku pacjentów m.in. po urazach, udarach mózgu, przy niedowładach nóg, także z zaburzeniami rówbowagi. Pierwsze testy wypadły u nas bardzo pozytywnie. Swoją "premierę" w Niemczech już miał, zaś polski debiut czeka go we wrześniu, na międzynarodowych targach sprzętu rehabilitacyjnego w Łodzi. Kosztować ma ok. 40-50 tys. euro...
Przydałby się bardzo w grudziądzkim szpitalu.