Spalone zwłoki kobiety zauważył kierowca, który przejeżdżał obok nieużytków rolnych w Strzelcach Górnych pod Bydgoszczą, dziesięć kilometrów od Fordonu.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że zwłoki kobiety podpalono właśnie w miejscu, gdzie przypadkowy świadek dokonał makabrycznego odkrycia. Trawa wokół była wypalona, w powietrzu unosił się też zapach benzyny.
Początkowo prokuratura brała pod uwagę różne okoliczności śmierci. Nie było wiadomo, czy doszło do zabójstwa czy też nieszczęśliwego wypadku. Ciało było mocno nadpalone, a w plecy wtopiona papierośnica. Mimo to śledczy podejrzewali, że może być to kobieta, której zaginięcie zgłoszono dzień wcześniej.
Przeczytaj również: Spalone zwłoki kobiety w Strzelcach Górnych. Morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek?
Dziś przeprowadzona została pierwsza sekcja zwłok. - Wszystko wskazuje na to, że doszło do morderstwa - mówi Adam Lis, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Na ciele ofiary, szyi i klatce piersiowej, lekarz znalazł rany zadane ostrym narzędziem.
Prokuratura jest już bliska pewności, że to zaginiona mieszkanka Strzelec Górnych, ale muszą potwierdzić to biegli. - Zleciliśmy badanie DNA. I ono ostatecznie potwierdzi tożsamość ofiary - dodaje prokurator Adam Lis.
Prowadzący śledztwo badają, co robiła ofiara dzień przed zabójstwem (prawdopodobnie doszło do niego w minioną środę - 14 sierpnia).
Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że kryminalni nie wytypowali jeszcze podejrzanego o morderstwo. - Nikt nie został zatrzymany - podkreśla prokurator Lis.
Czytaj e-wydanie »