https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarka uznała za zmarłą... żywą pacjentkę. A teraz odmówiła zbadania 84-letniej chorej

Maciej Czerniak, [email protected], 52 326 31 41
Anestezjolog ma na karku już postępowanie prokuratury w sprawie wystawionego przedwcześnie aktu zgonu. A pod koniec sierpnia nie udzieliła pomocy 84-letniej chorej kobiecie.
Anestezjolog ma na karku już postępowanie prokuratury w sprawie wystawionego przedwcześnie aktu zgonu. A pod koniec sierpnia nie udzieliła pomocy 84-letniej chorej kobiecie. Archiwum GP
Pacjentka miała duszności i nudności. - Anestezjolog pogotowia zamiast pomóc, obrzuciła nas stekiem wyzwisk - mówi krewna zmarłej później kobiety. Ta sama lekarka w maju orzekła zgon... żywej kobiety.

Dramat rozegrał się w nocy z 20 na 21 sierpnia w mieszkaniu przy ulicy Skłodowskiej-Curie w Bydgoszczy.

Przeczytaj także: Lekarka stwierdziła zgon bez badania pacjentki. Kobieta... ożyła!

Anestezjolog się obraziła

- Po północy moja babcia źle się poczuła - mówi nasza Czytelniczka (jej dane do wiadomości redakcji). - Miała nudności, dusiła się i była zlana potem. Jej opiekunka wezwała pogotowie. Sprawa była tym poważniejsza, że w marcu wykryto u babci nowotwór, szpiczaka mnogiego.

Tamtej nocy wnuczka od razu przyjechała do mieszkania babci. - Zdziwiły mnie krzyki, podniesione głosy. Okazało się, że na miejsce dotarło już pogotowie, a pani anestezjolog wznieciła awanturę. Była oburzona, że wezwano karetkę do kobiety chorej na raka. Powiedziała, że od tego jest hospicjum, a nie pogotowie. Dała upust swojej złości, zwymyślała nas i odjechała. Babci nawet nie zbadała.

Następnego dnia około godziny 20 do mieszkania przyjechała lekarka z bydgoskiego Domu Sue Ryder. Od razu zdecydowała o wezwaniu pogotowia. - Babcia trafiła do szpitala Biziela. Zmarła w nocy z 23 na 24 sierpnia - mówi wnuczka. - Przyczyną było zakażenie bakteriami, które wykryto u niej w moczu. Zdaję sobie sprawę, że była śmiertelnie chora, ale jestem przekonana, że zmarła przedwcześnie, bo za późno trafiła do szpitala.

Przeczytaj także: Lekarka uznała żywą pacjentkę za zmarłą. Usłyszy zarzuty?

Akt zgonu dla żywej

Krewna zmarłej wysłała skargę na lekarkę do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy.

- Lekarz jest od tego, by pomóc cierpiącemu, a nie wyzywać go i dyskutować nad ciężko chorym - wyrzuca kobieta. - Ta pani powinna zostać odsunięta od wykonywania zawodu.

Mało tego, Czytelniczka twierdzi, że ta sama lekarka rok wcześniej też była z wizytą u jej babci. Kobieta, która przeszła dwa zawały, już wtedy odczuwała duszności i ból w klatce piersiowej. - Wtedy też pani anestezjolog nie udzieliła żadnej pomocy.

Ustaliliśmy, że chodzi o dr B., lekarkę pogotowia z trzydziestoletnim stażem pracy. Co więcej to właśnie ona była niesławną bohaterką incydentu, do jakiego doszło 20 maja w Żołędowie.

Jako anestezjolog została wezwana do liczącej 84 lata nieprzytomnej kobiety. Wystawiła wtedy kartę zgonu nie badając pacjentki. Chwilę później ku zdziwieniu przybyłych na miejsce policjantów seniorka otworzyła oczy. Natychmiast trafiła do szpitala Jurasza. Zmarła miesiąc temu w klinice w Brodnicy.

Przeczytaj także: Lekarka, która uznała żywą pacjentkę za zmarłą nie usłyszała zarzutów

Pożegna się z pracą

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ.

- Bez opinii lekarzy specjalistów nie możemy orzec, jaki wpływ na zdrowie pacjentki miało postępowanie lekarki - wyjaśniał w sierpniu prokurator Dariusz Bebyn. - Czekamy na dokumentację medyczną ze szpitala.

Dr B. może usłyszeć zarzut nieudzielenia pomocy pacjentowi. W maju lekarka została odsunięta od wykonywania obowiązków. Do grafiku dyżurów w pogotowiu trafiła niedawno.

- To był błąd - przyznaje Krzysztof Tadrzak, dyrektor WSPR w Bydgoszczy, przełożony dr B. Pytany, czy tym razem lekarka pożegna się z pracą na dobre, odpowiada: - W grę wchodzi radykalne rozwiązanie. Nie będziemy czekać, aż ta pani znowu zawiedzie.

W pogotowiu trwa wewnętrzne postępowanie dotyczące interwencji z 21 sierpnia. - Nie zamieciemy sprawy pod dywan. Jeżeli będą ku temu podstawy, skierujemy pismo do prokuratury.

Wnuczka zmarłej zapowiada skargę do Bydgoskiej Izby Lekarskiej. W 2012 roku rozpatrzono tam w sumie 156 skarg na medyków.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 45

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
adsf

Pro......ska q...a Lek....iej q...e  łba nie urwie .

L
LT35
W dniu 15.09.2013 o 16:45, wspr napisał:

i bardzo dobrze.. pranie mózgów wciskanie pierdoł pracownikom za grube pieniadze a jesli ktos juz powiedział o swoich problemach, pani psycholog czy jakiejs tam etyk to zwyczajnie był podkapowany dyrowi a konsekwencje wszyscy znaja..... wypad z pracy!!!! tak własnie działały wszystkie cudowne pomysły byłego dyrektora z zewnatrz idealny plan który rozwija pogotowie - w rzeczywistosci grupa zaufanych przydupasów którzy swiecac oczyma dwulicowo niczym judasze za kilka złotych sprzedawali pracowników!! nie było tak kolorowo jak jana aktywisci tu pisza psycholog dla ratowników by lepiej sobie radzili, wrecz kazdy musiał uważac na to co mówi bo w innym przypadku.. nie radzisz sobie to pana zwalniamy!! to najlepsze ruchy nowego dyrektora ze pozbył sie tej szarańczy. 

Po wyczerpującej lekturze twoich bazgrołów wiem jedno-tobie nie było czego prać :) ale miejsca na wciskanie pierdół to masz dość :)

Poza tym nie kłam, że ktokolwiek został zwolniony z tego powodu że szukał pomocy u psycholog. Podaj jedno nazwisko zwolnionego z tego powodu a oddam swoje dyżury do końca roku.

JEDNO.

G
Gość
W dniu 16.09.2013 o 12:16, s3 napisał:

Zapachniało pierwszym rocznikiem Staszica :) oczywiście bez matury :)

Haha, wiadomo w całej firmie że chłopaki dyplomy dostali za same obecności a i tak chodzili w kratkę tłumacząc się dyżurami.

Ale najpierw "szkoła średnia" w rok :)

s
s3
W dniu 15.09.2013 o 16:45, wspr napisał:

i bardzo dobrze.. pranie mózgów wciskanie pierdoł pracownikom za grube pieniadze a jesli ktos juz powiedział o swoich problemach, pani psycholog czy jakiejs tam etyk to zwyczajnie był podkapowany dyrowi a konsekwencje wszyscy znaja..... wypad z pracy!!!! tak własnie działały wszystkie cudowne pomysły byłego dyrektora z zewnatrz idealny plan który rozwija pogotowie - w rzeczywistosci grupa zaufanych przydupasów którzy swiecac oczyma dwulicowo niczym judasze za kilka złotych sprzedawali pracowników!! nie było tak kolorowo jak jana aktywisci tu pisza psycholog dla ratowników by lepiej sobie radzili, wrecz kazdy musiał uważac na to co mówi bo w innym przypadku.. nie radzisz sobie to pana zwalniamy!! to najlepsze ruchy nowego dyrektora ze pozbył sie tej szarańczy. 

Zapachniało pierwszym rocznikiem Staszica :) oczywiście bez matury :)

w
wspr
W dniu 12.09.2013 o 21:55, nieaktualne napisał:

Tak się składa, że obecny pan dyrektor zwolnił zarówno psychologa jak i etyka. Uważał widocznie że skoro etyka jemu jest obca to po co pracownicy mają sobie głowy moralnymi pierdołami zawracać.No i już są efekty.

i bardzo dobrze.. pranie mózgów wciskanie pierdoł pracownikom za grube pieniadze a jesli ktos juz powiedział o swoich problemach, pani psycholog czy jakiejs tam etyk to zwyczajnie był podkapowany dyrowi a konsekwencje wszyscy znaja..... wypad z pracy!!!! tak własnie działały wszystkie cudowne pomysły byłego dyrektora z zewnatrz idealny plan który rozwija pogotowie - w rzeczywistosci grupa zaufanych przydupasów którzy swiecac oczyma dwulicowo niczym judasze za kilka złotych sprzedawali pracowników!! nie było tak kolorowo jak jana aktywisci tu pisza psycholog dla ratowników by lepiej sobie radzili, wrecz kazdy musiał uważac na to co mówi bo w innym przypadku.. nie radzisz sobie to pana zwalniamy!! to najlepsze ruchy nowego dyrektora ze pozbył sie tej szarańczy. 

R
Renataaa

Kto w ogóle przyjmuje takich ludzi do pracy i dodatkowo kto z takimi pracuje przecież osoby które pracowały z tą kobietą widziały że ona nic nie potrafi i na niczym się nie zna. A przecież to jest ludzkie życie.

q
qwerty

Pogotowie ratunkowe instytucja na ktora mozna wylac wszelkie pomyje poniewaz w swietle spoleczenstwa ma obowiazek wykonac wszystko na co pacjent ma ochote, darmowa taksowka, skaleczony palec, bol czegokolwiek od tygodnia. Proponuje aby kultury i rozumu nie zabraklo po obu stronach systemu a wtedy i pracownicy i pacjenci beda zadowoleni. odsylam do szczegolowej analizy  komentarza nr 30.

g
gosc78
W dniu 13.09.2013 o 16:56, Gość napisał:

Następnego dnia około godziny 20 do mieszkania przyjechała lekarka z bydgoskiego Domu Sue Ryder. Od razu zdecydowała o wezwaniu pogotowia. Gdzie masz napisane, że dopiero na drugi dzień wezwano-lekarz z hospicjum nie jeździ jako lekarz poz.Jeżeli 84-letnia pacjentka dostaje zjebkę od lekarza pogotowia z zaleceniem kontaktu z hospicjum, to ja się nie dziwię że ma obawę przed kolejnym kontaktem, tym bardziej że jak zadzwoni do POZ, to standardowo odbiją ją do pogotowia z powodu duszności. Koło się zamyka.Hospicjum nie jest też taksówką i nie świadczy pomocy doraźnej.  Nie ośmieszaj się już, OK?

a pogotowie jest taksówka??czytanie ze zrozumieniem i matematyka sie klania...około 20 godzin nie robienia NIC  (od pólnocy do godz 20 dnia nastepnego). w miedzyczasie dziala pomoc nocna i poz. a skoro nie potrafisz wezwac do domu lek poz i dajesz sie zbyc to swiadczy ze jestes tym wlasnie nieudacznikiem..i kto tu sie osmiesza??poczytaj o swoich prawach,o tym co sie tobie nalezy od poszczegolnych szczebli "słuzby zdrowia" a jakos sobie w zdrwiu i chorobie poradzisz...zdrowia życze 

G
Gość
W dniu 13.09.2013 o 14:49, gosc78 napisał:

 czytałeś ten artukuł czy tylko ograniczasz sie do komentowania??wiec kolejno...co do zachowania pani B.komentarz zbedny-ponizej krytyki-zgadzam sie w 100 %.tylko co robila rodzina od chwili odjazdu zespołu do godz 20 nastepnego dnia??wyczytalem że nic,a mogli,a wrecz powinna po 1-od razu zglosic wizyte do nocnej pomocy-bo byla noc,rano zglosić wizyte do poz skoro w nocy nie dali rady,a mieli jeszcze 3 opcje wezwac rano lekarza hospicjum jezeli pod takową opieka ta pani była.ale po co?niudolnośc,nieudolność,nieudolność...żal mi tej pani,że zmarla a rodzina niech zada sobie pytanioe czy zrobila wszystko...bo na moje to duzo,duzo za mało... 

Następnego dnia około godziny 20 do mieszkania przyjechała lekarka z bydgoskiego Domu Sue Ryder. Od razu zdecydowała o wezwaniu pogotowia. Gdzie masz napisane, że dopiero na drugi dzień wezwano-lekarz z hospicjum nie jeździ jako lekarz poz.

Jeżeli 84-letnia pacjentka dostaje zjebkę od lekarza pogotowia z zaleceniem kontaktu z hospicjum, to ja się nie dziwię że ma obawę przed kolejnym kontaktem, tym bardziej że jak zadzwoni do POZ, to standardowo odbiją ją do pogotowia z powodu duszności. Koło się zamyka.

Hospicjum nie jest też taksówką i nie świadczy pomocy doraźnej.  Nie ośmieszaj się już, OK?

g
gosc78
W dniu 13.09.2013 o 14:27, Gość napisał:

Powtórzę, bo jak widać nie doczytałeś:"Patrz jaka złośliwa babcia - nie dość że nie doczytała zaleceń (a z pewnością była lekarzem i postawiła sobie dokładne rozpoznanie)  to jeszcze na złość tobie wzięła i umarła.  A przecież dusząc się mogła poczekać w kolejce do lekarza, wyszukując najpierw w internecie adres dyżurującej przychodni. Podłość ludzka nie zna granic"Dodam, że chora miała duszności i poty, a to chyba jest wystarczającym powodem do wezwania ambulansu. Niewydolność krążeniowo-oddechowa: mówi to coś tobie?

 


czytałeś ten artukuł czy tylko ograniczasz sie do komentowania??wiec kolejno...co do zachowania pani B.komentarz zbedny-ponizej krytyki-zgadzam sie w 100 %.tylko co robila rodzina od chwili odjazdu zespołu do godz 20 nastepnego dnia??wyczytalem że nic,a mogli,a wrecz powinna po 1-od razu zglosic wizyte do nocnej pomocy-bo byla noc,rano zglosić wizyte do poz skoro w nocy nie dali rady,a mieli jeszcze 3 opcje wezwac rano lekarza hospicjum jezeli pod takową opieka ta pani była.ale po co?niudolnośc,nieudolność,nieudolność...żal mi tej pani,że zmarla a rodzina niech zada sobie pytanioe czy zrobila wszystko...bo na moje to duzo,duzo za mało...

G
Gość
W dniu 13.09.2013 o 14:12, gosc78 napisał:

ciekawe ilu z tych "pseudo znawców" tutaj wie co zrobić jak dostaną sraczki w nocy,albo gorączki w sobote???zamiast komentować i krytykować poszperajcie w necie zeby nie dzwonic pod 112 lub 999...albo polecam spacerkiem przejsc sie do swojego poz po informacje na ten temat

Powtórzę, bo jak widać nie doczytałeś:

"Patrz jaka złośliwa babcia - nie dość że nie doczytała zaleceń (a z pewnością była lekarzem i postawiła sobie dokładne rozpoznanie)  to jeszcze na złość tobie wzięła i umarła.  A przecież dusząc się mogła poczekać w kolejce do lekarza, wyszukując najpierw w internecie adres dyżurującej przychodni. Podłość ludzka nie zna granic"

Dodam, że chora miała duszności i poty, a to chyba jest wystarczającym powodem do wezwania ambulansu. Niewydolność krążeniowo-oddechowa: mówi to coś tobie?

g
gosc78

ciekawe ilu z tych "pseudo znawców" tutaj wie co zrobić jak dostaną sraczki w nocy,albo gorączki w sobote???zamiast komentować i krytykować poszperajcie w necie zeby nie dzwonic pod 112 lub 999...albo polecam spacerkiem przejsc sie do swojego poz po informacje na ten temat

I
Iwona
W dniu 13.09.2013 o 07:55, córka napisał:

Infekcja układu moczowego u starego człowieka  jest wyjątkowo ciężkim stanem. Ma często przebieg gwałtowny i jest bezpośrednim zagrożeniem życia! Liczą się godziny!Moja 89-letnia matka w nocy dostała bardzo wysokiej gorączki z sinieniem i dreszczami, wymiotami, gwałtownym skokiem ciśnienia, pogranicze utraty przytomności. Miała zaciśnięte zęby, nie mogłam jej nawet podać leku. Mieszkamy na wsi. Tylko we dwie. Jeżdżę autem, ale nie dałam rady nawet jej podnieść. Zadzwoniłam po karetkę. Była godz. 22:00. Dyspozytorka przyjęła wezwanie. Stan mamy pogarszał się z minuty na minutę. Po kolejnym wezwaniu karetka jechała 4! godziny! 15 km! Była godz 2 w nocy, kiedy dotarli. Owszem, byli mili i zabrali matkę do szpitala. Ratownik  podpowiedział mi, żeby następnym razem mówić, że jest nieprzytomna, to dyspozytor szybciej wyśle. Bo do starych to raczej się nie spieszą. Okazało się, że dowieziono ją w ostatniej chwili. Groziła jej sepsa! P.S. Oby Cię, @Paulo, nikt nigdy nie nazwał pasożytem ze sraczką...

Złóż skargę na pogotowie do NFZ - zgodnie z ustawą średni czas dotarcia  do pacjenta poza miastem nie powinien przekraczać 18 minut. Na karcie wyjazdowej jest godzina przyjęcia zlecenia i czas dotarcia do pacjenta. Jeżeli upłynęły 4 godziny to się kwalifikuje do nałożenia kary przez NFZ. Swoją drogą możesz dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej.

G
Gość
W dniu 13.09.2013 o 07:55, córka napisał:

 P.S. Oby Cię, @Paulo, nikt nigdy nie nazwał pasożytem ze sraczką...

 

Oby!
 

c
córka
W dniu 12.09.2013 o 13:18, Paula napisał:

Skoro pogotowie orzekło że to nie wizyta dla nich to dlaczego rodzina nie udała się od razu do przychodni lub nie wezwała lekarza na wizytę domową tylko czekali do następnego wieczora.(...) karetki reanimacyjne są do naprawdę ciężkich stanów a nie infekcji układu moczowego. Pamiętajcie że jak karetka do was się spóźni to najprawdopodobniej leczy sraczkę u jakiegoś pasożyta. Najlepiej mieć pretensję do innych. Zachowanie lekarki to osobna kwestia.

 

Infekcja układu moczowego u starego człowieka  jest wyjątkowo ciężkim stanem. Ma często przebieg gwałtowny i jest bezpośrednim zagrożeniem życia! Liczą się godziny!

Moja 89-letnia matka w nocy dostała bardzo wysokiej gorączki z sinieniem i dreszczami, wymiotami, gwałtownym skokiem ciśnienia, pogranicze utraty przytomności. Miała zaciśnięte zęby, nie mogłam jej nawet podać leku. Mieszkamy na wsi. Tylko we dwie. Jeżdżę autem, ale nie dałam rady nawet jej podnieść. Zadzwoniłam po karetkę. Była godz. 22:00. Dyspozytorka przyjęła wezwanie. Stan mamy pogarszał się z minuty na minutę. Po kolejnym wezwaniu karetka jechała 4! godziny! 15 km! Była godz 2 w nocy, kiedy dotarli. Owszem, byli mili i zabrali matkę do szpitala. Ratownik  podpowiedział mi, żeby następnym razem mówić, że jest nieprzytomna, to dyspozytor szybciej wyśle. Bo do starych to raczej się nie spieszą. Okazało się, że dowieziono ją w ostatniej chwili. Groziła jej sepsa!

 

P.S. Oby Cię, @Paulo, nikt nigdy nie nazwał pasożytem ze sraczką...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska