Pojawiły się nawet pogłoski, że kombajn nie tylko, że nie został własnoręcznie wykonany, a po prostu kupiony. Miał być ponoć wystawiony w internecie. Na trop wpadli młodzi ludzie, a sprawa szybko się rozeszła. Efekt - do starostwa wpłynęło zawiadomienie, by rzecz wyjaśnić. Pod listem podpisała się mieszkanka gminy, która sama włożyła wiele zapału w przygotowania dożynkowe i poczuła się oszukana.
Zapytaliśmy wicestarostę Przemysława Bieska-Talewskiego, czy będzie śledztwo. Tym razem żadnej komisji - tym bardziej śledczej nie będzie, ale wicestarosta nie wyklucza, że jego urzędnikom nie wystarczą jedynie wyjaśnienia sołtysa Klaskawy. Trzeba będzie więc skontaktować się z sołectwem Chrystkowo w gminie Świecie, które w ub. r. wygrało tamtejsze dożynki. Kombajn był niemal identyczny - ten z Klaskawy nie miał tylko kwiatów.
Przeczytaj także: Pomysłowe "witacze dożynkowe" w gminie Zławieś Wielka [zdjęcia]
Co się stało z wieńcem z Chrystkowa? - Nie mamy świetlicy, więc poprosiłam koleżankę o przechowanie w garażu - mówi sołtyska Hanna Pilarska. - Niestety, jak mi powiedziała, najpierw nadgryzły go myszy, a później dorwał się do niego jej duży pies, tak iż w końcu zdecydowała się go spalić. Zdenerwowałam się, gdy zadzwonił do mnie dziennikarz z oskarżeniami. Wierzę jednak jej, bo znam ją wielu lat i nie mam podstaw, by jej nie ufać.
Jacek Grzella, sołtys Klaskawy, jest w Norwegii. Wraca w przyszłym tygodniu. Zapewnia, że wieniec nie był kupiony, tylko własnoręcznie zrobiony. - Szkoda mi tych ludzi, którzy przy nim pracowali - mówi. - A szczególnie kolegi ze Strugi. To prawda, wzorowaliśmy się na tamtym wieńcu i często tam jeździliśmy po rady. Ale to tyle. Czynione nam zarzuty wynikają z zazdrości. Nie mieliśmy tradycyjnego wieńca i to się nie spodobało. Inni chcieli wygrać, a tu młody młody sołtys Klaskawy coś wymyślił. Mam tego dosyć. Pojadę do starostwa osobiście, by wszystko wyjaśnić. Jeszcze za rok wystartujemy w dożynkach, ale później już sobie odpuścimy. Po co nam to? Za co?
Czytaj e-wydanie »