Z pozoru rzecz jest prosta - klub jest twórcą i dostawcą produktu (w tym wypadku widowiska), kibic jego odbiorcą. Relacja podstawowa w świecie handlu i wydawałoby się, wolna od wszelkich komplikacji. Dlaczego więc w sporcie jest tak trudna i przynosząca straty obu stronom?
Bo w tej dziedzinie podstawowa więź klubu z klientem oparta jest na emocjach, niekiedy wręcz nieporównywalnych siłą z czymkolwiek innym. Łatwo fantazja bierze górę nad rozsądkiem, a od miłości do nienawiści w duszy kibica droga jest bardzo krótka.
Tego właśnie doświadczyli toruńscy żużlowcy w tym sezonie. Najbardziej zagorzali fani "Aniołów" nie akceptują kontraktu z bydgoszczaninem Tomaszem Gollobem i od początku rozgrywek bojkotują mecze na własnym stadionie. Klub w odwecie nie stanął po ich stronie, gdy finałowy rywal z Zielonej Góry wykorzystał toruńskie spory i pozbawił ich miejsca na swoim stadionie
Czytaj: Są bilety na finał! Kibice sami wywalczyli miejsce na stadionie
Kto ma rację - nie sposób tego rozstrzygnąć. Unibax bez kibiców zginie, jak każdy innych klub zawodowy, ale też sami fani nie są bez winy. Gwizdy i niezwykle wulgarne wyzwiska wobec zawodnika swojej drużyny to rzecz niedopuszczalna, podobnie jak groźby wobec szefostwa klubu.
Klub żużlowy z Torunia postawił na twardą dyplomację i raczej nic nie zyskał. Piłka nożna pokazuje jednak, że także uległość wobec fana musi mieć swoje granice. Legia Warszawa właśnie została ukarana zamknięciem stadionu i grzywną 150 tys. euro. Pomijając absurdalną wysokość kary (kluby z cywilizowanej piłkarsko Europy są traktowane łagodniej), sama decyzja wydaje się słuszna.
Rasizm i łamanie ustaw o bezpieczeństwie ustaw masowych - tym rzeczom żaden klub nie powinien przyglądać się bezczynnie. Tak się jednak często dzieje, gdy klub w imię źle pojętego dobra sportu oddaje stadion we władanie absolutne najbardziej zaangażowanym fanom. Przy okazji doping na stadionie i dochód ze sprzedaży biletów stawia ponad normami prawnymi i etycznymi.
Czytaj: Dominik Antonowicz: Polskie problemy to grupy przestępcze na trybunach, a nie kibice odpalający race
W weekend nie zabraknie nam jednak okazji do zdrowych sportowych emocji. Mamy finał ligi żużlowej, siatkarze zaczynają walkę o medal w mistrzostwach Europy, a mnóstwo będzie się działo na piłkarskich stadionach w regionie (szczegóły w wydaniach papierowych Gazety Pomorskiej).
I pamiętajmy - stadion nie musi być Wersalem, ale nie może być również polem bitwy.
Czytaj e-wydanie »