Dlaczego dodrukowywali ulotki?
Problem nagłośnił Jacek Olech, radny opozycji. Podczas wspomnianej sesji zastanawiał się, czy miasto zgodnie z prawem wybrało firmę, która zajęła się drukiem ulotek. Jego zdaniem, procedury przygotowano tak, by zlecenie wykonał były pełnomocnik prezydenta miasta.
- Wydział gospodarki komunalnej ratusza wystąpił 21 lutego do dwóch firm z zapytaniem o wycenę wydruku ulotek i taką wycenę otrzymał. Po około tygodniu, bez wskazania w protokole przyczyny, o przedstawienie wyceny wystąpiono też do firmy byłego pełnomocnika. Następnie, po kolejnych trzech tygodniach, znowu wystąpiono do niego o przedstawienie nowej wyceny w związku ze zmianą szaty graficznej i zwiększeniem liczby ulotek - mówił podczas sesji Olech.
Zdaniem radnego, ponowne wystąpienie spowodowane zostało błędami w druku, a partię źle wydrukowanych ulotek zdeponowano w wydziale gospodarki komunalnej ratusza, skąd zostały wywiezione w dniu sesji.
Nie można dyskryminować byłego urzędnika
Ratusz bronił się tym, że zgodnie z obowiązującym regulaminem, dla zamówień publicznych wartych mniej niż 2000 euro nie wymaga się zbierania zapytań ofertowych. Mimo to, naczelnik wydziału komunalnego wystąpił 21 lutego z pytaniami do dwóch inowrocławskich drukarni. Zaoferowane ceny były wygórowane. W międzyczasie uzyskał informację, że podobne zlecenie dla Urzędu Gminy Inowrocław wykonywała firma byłego pełnomocnika prezydenta. Usługę zrealizowała dobrze i w korzystniejszej cenie. Wystąpiono więc do niej z zapytaniem o wydruk ulotek. Ponieważ zmienił się ich projekt i nakład, 20 marca poproszono o korektę wyceny. Przy okazji podkreślano, że nie można dyskryminować wykonawcy tylko ze względu na to, że kiedyś pracował w Urzędzie Miasta.
Olech o wszystkim powiadomił prokuraturę. - Ogółem wydrukowano 64 tysiące ulotek, rozkolportowano zaledwie 32 tysiące. Po co zlecano dodruk? Co zrobiono z pozostałymi 34. tysiącami? Zostały one zniszczone albo przywłaszczone - komentuje radny. Informuje też, że w ramach działań prokuratorskich ustalono, że w dniu gdy trwała czerwcowa sesja Rady Miejskiej, ulotki wywiózł z urzędu prywatnym samochodem naczelnik wydziału komunalnego. - W załadunku pomagali więźniowie z aresztu śledczego wykonujący prace na rzecz miasta. Ulotki trafiły do PGKiM, ale nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego ich przekazanie. Mimo takich ustaleń, prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracownika urzędu. Nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego - dodaje Olech.
Radny wystąpił więc kilka dni temu do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Inowrocławiu z zaskarżeniem umorzenia dochodzenia prokuratorskiego.
Naczelnik przewiózł, a nie wywiózł
Z takim stawianiem sprawy nie zgadza inowrocławski ratusz. - Wypowiedź radnego Olecha odnosząca się do tego, że prokuratura ustaliła, iż naczelnik wydziału wywiózł ulotki z urzędu prywatnym samochodem, wprowadza mylne wrażenie - tłumaczy Monika Dąbrowska.
Zdaniem ratusza, naczelnik nie "wywiózł" "gdzieś", "jakiś" ulotek, tylko je przewiózł. I co ważne, z 64 tys. ulotek nie rozkolportowano tylko połowy. - Wszystkie były one dystrybuowane zarówno w urzędzie miasta, jak i w instytucjach jemu podległych oraz w wolnym kolportażu - zapewnia pani rzecznik.
Ratusz odnosi się też do uwag o wykorzystaniu prywatnego samochodu. Monika Dąbrowska zapewnia, że w ramach obowiązków niektórzy pracownicy urzędu używają prywatnych samochodów do celów służbowych, w tym do przewożenia materiałów promocyjnych. Jest to tańsze, niż kupowanie samochodów służbowych. Pani rzecznik przypomina radnemu Olechowi, że jako pracownik urzędu też miał taką umowę.
- Sugerowanie, że przewożenie materiałów ratusza przez urzędnika, który ma do tego prawo i zgodę przełożonych, może mieć znamiona "czynu zabronionego" jest wprowadzaniem w błąd opinii publicznej -komentuje Monika Dąbrowska.
Zdaniem ratusza, radny Olech nagłaśnia tzw. aferę ulotkową dla osiągnięcia korzyści politycznych. Tymczasem przyjęty przez miasto system informowania mieszkańców o nowych zasadach gospodarowania odpadami (także za pośrednictwem ulotek), przyniósł wymierne korzyści. Aż o 90 proc. zwiększyła się liczba śmieci segregowanych przez inowrocławian.
Czytaj e-wydanie »