Osoby niepełnosprawne mogą przyłączyć się do Toruńskiego Klubu Integracja. Kontakt na facebookowym profilu sportowców.
W lublinieckim lesie ze swoimi słabościami walczą prawdziwi twardziele. Wśród nich - niepełnosprawny Leszek Bohl z Wojskowego Klubu Biegacza META.
- Dziesięciokilometrowy dystans, pagórki, błoto. To był hardcore - torunianin dzieli się wrażeniami z pierwszego Katorżnika dla Niepełnosprawnych.
Ten informatyk Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej zaliczył także Maraton Komandosa, Bieg o Nóż Komandosa. Wziął udział w trzynastu maratonach.
Czytaj także: Niemożliwe? Nie ma takich rzeczy
Koszty? Kosmiczne
Mordercze trasy pokonuje dzięki specjalnemu rowerowi. Handbike nie ma tradycyjnych pedałów, ale trzy koła, ręczny napęd i specjalną kierownicę.
- Niestety, jest okrutnie drogi - opowiada sportowiec. I wylicza: Sprzęt kosztuje tyle, co dobry samochód - jego cena oscyluje pomiędzy 15 a 35 tys. zł. Do tego doliczmy koła karbonowe warte ok. 20 tys. zł plus komplet dobrych opon za 1,200 zł. Koszty kosmiczne, na szczęście pomagają sponsorzy. Ostatnio dostaliśmy samochód. Na Zachodzie niepełnosprawni mogą liczyć na bezpłatne wsparcie psychologów, u nas ich życie ogranicza się do zerkania przez okno. A przecież, jeśli chłopak na wózku weźmie się za sport, przestaje czuć się jak pacjent. Zaczyna wierzyć w swoje możliwości, depresyjne myśli wietrzeją mu z głowy.
Pan Leszek jest pierwszym wózkowiczem, który zabrał się za sport ekstremalny.
- Ale już pojawili się kolejni zapaleńcy, Maciej Drożdżal i Paweł Świecicki - podkreśla z dumą. - Mam nadzieję, że Paweł zostanie drugim toruńskim niepełnosprawnym maratończykiem (półmaraton ma już za sobą). Ten chłopak to prawdziwy twardziel! Ma porażenie mózgowe, zaburzenia równowagi. Podczas biegu Katorżnika, na leśnym odcinku 6 km, przewracał się z rowerem 31 razy. I za każdym razem się podnosił. Facet nie do zdarcia. A Maciek to jedyny Polak, który z obustronnym porażeniem mózgowym startuje w zawodach.
Pan Leszek hartuje się podczas treningów. Można go spotkać choćby na toruńskim Rubinkowie.
- Chcąc jeździć na wrocławski maraton, podczas którego na termometrach jest 35-37 stopni, trzeba się solidnie przyłożyć - stwierdza. - System mięśniowy rąk, barków niepełnosprawnych sportowców jest inaczej rozbudowany. Nasze ręce szybko ulegają "odpowietrzeniu". Na szczęście w Toruniu jest wiele miejsc, w których możemy ćwiczyć.
Jedyny niepełnosprawny komandos
Za pokonanie Maratonu Komandosa, jako pierwszy niepełnosprawny zawodnik, pan Leszek został wyróżniony przez portal Polska Zbrojna. - Jedyny komandos na wózku! - usłyszał gorące powitanie na mecie.